Nowe opinie do książek - strona 228


Info: Opinie są posortowane od ostatnio dodanych.
sortuj wg: id plusy minusy
Jojo Moyes przyzwyczaiła nas do swoich obszerych, grubych powieści, które czyta się jednym tchem. Najnowsza z wydanych w Polsce książek jej autorstwa okazuje się być porównując cienka, a w dodatku są to opowiadania. Te krótkie formy łączy jedno - Paryż.

Jak to w zbiorach opowiadań mamy przekrój różnych historii, jedne bardziej udane, drugie mniej. Moim ulubionym zostaje pierwsze z nich, bo historia jest całkiem treściwa, długa, urocza i bardzo paryska. Ale ciekawe jest też to o butach, które odmieniły życie Sam. Każda z tych historii jest inna, autorka skupia się na innych aspektach, jednak w każdej czuć niepowtarzalne pióro i styl Jojo Moyes.

Z innym nastawieniem zaczynałam tą książkę, z innym kończę. Cieszę się że mogłam przeczytać takie inne wydanie twórczosci autorki. To taka szybka podróż do Paryża, nawet wtedy gdy na to nie możemy sobie pozwolić. Momentami będzie romantycznie, uroczo i przyjemnie, a chwilami gorzko i z masą trudności. Fanki Moyes na pewno będą zadowolone - tak jak ja.
esclavo dodał: 08 XI 2020, 17:46:31

Dwa dni w Paryżu
ocena przydatności opinii: +0 | -0

To nie moje pierwsze spotkanie z sensacyjną odsłoną autorki. I kolejny raz podobało mi się. Była tajemniczość, nierozwiązane sprawy, zemsta, nieświadomi ludzie wplątani w intrygę, nieszablonowość i zaskoczenie.

Początek może trochę trudniejszy do wgryzienia, wpadamy w sam środek akcji, musimy się odnaleźć. Jednak z każdą stroną wychodzą powiązania, a że akcja prowadzona jest wielotorowo, to ciekawość nie da nam porzucić lektury. Były nieznaczne momenty nudy, jednak nie rzutuje to na całość. Autorce w 300stronach udało się pokazać siłę kobiety, oszukanej j pełnej złości. Jest emocjonalnie, ale w taki wyważony sposób.

Jest to książka z tych lżejszych, przyjemniejszych, ale nie nudnych i głupiutkich. Ja się świetnie bawiłam (jak zwykle przy książkach tej autorki) i uważam, że jest to powieść idealna na długi wieczór.
esclavo dodał: 09 XI 2020, 01:12:13

Likwidacja
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Moje pierwsze spotkanie z Autorką i wiem, że czekają mnie jeszcze przynajmniej dwa, bo tyle powieści mam do nadrobienia. Jeśli w każdej swojej książce pisze o tak elektryzujących problemach, wplatając w to ludzkie uczucia - to ja jestem kupiona.

"Córka" to opowieść o stracie, żałobie, matczynej miłości, ale też o sile i chęci przekucia bezsensownej śmierci w coś dobrego. Główna bohaterka to kobieta, która niepewna swoich umiejętności, postanawia dokończyć dziennikarskie śledztwo, które przerwała śmierć. Nie wie jednak, na co się zdecydowała i jak to wpłynie na jej życie.

Nie jest to może standardowy thriller, bardziej dramat, chociaż sytuacja na której autorka oparła fabułę, jest realna i straszna. Tym bardziej, że w posłowiu dowiadujemy się, że całość jest oparta na faktach i takie wydarzenia miały miejsce. Powieść jest przystępnie napisana, przez akcję wręcz się płynie, a stopniowe odkrywanie prawdy nie daje nam odłożyć książki na dłużej. Czytało mi się ją świetnie, bo autorka sprawnie operuje piórem i z łatwością, w prostych słowach, opisuje rzeczywistość. Będę polecać, bo to ciekawa pozycja i fanów dramatów na pewno zadowoli.
esclavo dodał: 09 XI 2020, 22:50:12

Córka
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Zawsze mocno kibicuje debiutantom, których znam z Instagrama. To trochę jakby znajomy wydawał książkę, a to przecież nic łatwego. Tak samo było w przypadku Żaru Australii i chociaż erotyków nie czytam, to byłam bardzo ciekawa efektu końcowego.

Nie nastawiałam się na wybitną lekturę, raczej podeszłam do niej mocno chłodno. I mimo tego chemii między mną a powieścią nie było. Do 20 strony Autorka wyczerpała wszystkie banalne zachowania rodem z romansów. Ona biedna, on bogaty. Skrzywdzeni przez los. Przypadkowe spotkanie pełne podtekstów. On zabójczo przystojny, ona oszałamiająco piękna. Potem będą krążyć wokół siebie, tylko tej Australii brak. Czuć też, że to debiut. Mnóstwo powtórzeń, opisów i przemyśleń, które nic nie wnoszą do fabuły. Nie liczyłam na wiele, a i tak jest mi przykro, że to nie wyszło.

Całość muszę ocenić jako bardzo przecietną i mało angażującą powieść. Nie było emocji, lekkości i przyciągania. Nie polecam, ale też nie odradzam, bo może ktoś potrzebuje takiej banalnej historii.
esclavo dodał: 09 XI 2020, 23:10:39

Żar Australii
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Opieka nad niemowlakiem nie jest łatwa, ale weź tu dogadaj się z nastolatkiem! Kilka lat dorastania i zaczynasz tęsknić za pociesznie gaworzącym maluszkiem. Twoje dziecko nie dość, że nie jest słodkie, to jeszcze pyskuje! A może wręcz odwrotnie? To ty jesteś wiecznie ciemiężony przez nadopiekuńczych rodziców? Za nic nie rozumiesz, czemu czepiają się drobiazgów i nie dają Ci normalnie żyć? Obojętnie po której stronie barykady stroisz, ten tytuł jest dla Ciebie!


„Dlaczego rodzice cię tak wkurzają i co z tym zrobić” to książka napisana przez doktora od mózgów, przynajmniej tak się przedstawia czytelnikom. Z założenia dedykowana jest młodzieży, ale moim zdaniem i dorośli znajdą w niej wiele wartości.


Co ją wyróżnia? Przede wszystkim bezpośrednia narracja, która wprost odwołuje się do czytelnika, jego doświadczeń i potencjalnych myśli. Dosłownie jest z nim na „TY”! Lekka forma i zabawne słownictwo bardzo przypadły mi do gustu. Nie jest to bardzo nowatorskie podejście, do tej pory spotkałam się z nim w książkach popularnonaukowych o fizyczne i astrofizyce, jednak w tym wydaniu również świetnie się sprawdza.


Jaki jest cel tej publikacji? Przede wszystkim pokazanie nastolatkom, że ich uczucia i emocje są naturalnym etapem dorastania, ale też i rodzice mają swoje racje. W zakresie tego pierwszego elementu autor odwołuje, w dość skrótowy sposób, to tego, jak działa i rozwija się mózg młodego człowieka. Myślę, że to naprawdę ważny temat, by uświadomić sobie, że pewne reakcje wynikają nie z sytuacji, a z nas samych, że czasem warto ochłonąć, zanim powie się za dużo. Jednak takie gadanie byłoby pozbawione dodatkowych wartości, gdyby nie ten aspekt naukowy. Teraz nie tylko wiemy „co”, ale też „dlaczego”. Jeśli zaś chodzi o dorosłych, to również i tutaj autor podkreśla różnice w działaniu mózgów, które dalej implikują odmienne postrzeganie pewnych wartości (np. czystej podłogi kontra nie chce mi się podnosić ręcznika). Autor w tym słynnym, międzypokoleniowym sporze staje gdzieś pośrodku. Jego argumenty brzmią i dosadnie i logicznie, mnie przekonały. Ciężko jest jednak powiedzieć, czy przemówią do nastolatka.
Recenzjenawidelcu dodał: 09 XI 2020, 23:55:19

Dlaczego rodzice tak cię wkurzają i co z tym zrobić
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Nie wiem jak Wam, ale mnie nazwisko Charlotte Link kojarzyło się z thrillerami. Nie miałam okazji po nie sięgnąć, ale gdzieś z tylu głowy takie skojarzenie mi utkwiło. A tu okazuje się, że autorka potrafi pisać również sagi rodzinne. Mnie na ten gatunek nie trzeba namawiać, bo książki obyczajowo-historyczne bardzo lubię.

Losy Felicji mocno mnie zaciekawiły, z zainteresowaniem czytałam o dalszych poczynaniach bohaterki. Jak to w sagach rodzinnych możemy ją obserwować na przestrzeni lat. Nie zawsze podzielałam zdanie bohaterki, a jej zachowanie nie do końca było zrozumiałe. Ale za to ile emocji mi dostarczyła!
Książkę bardzo dobrze mi się czytało i nawet jej gabaryt i zbity tekst nie były mankamentem. W historycznych powieściach lubię ten specyficzny, stateczny klimat i na tym polu było bardzo dobrze. Autorka pisze tak, że jej twórczość dobrze się czyta - wciągająco, emocjonalnie i bez problemu udaje się jej utrzymać idealną atmosferę.

Niespodziewałam się, że ta powieść tak mi się spodoba i już teraz, zaraz, zabieram się za kontynuację tej trylogii.
esclavo dodał: 10 XI 2020, 22:14:59

Czas burz
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Kontynuacja "Czasu burz" to jeszcze grubsza, jeszcze treściwsza powieść. Charlotte Link w "Dzikim łubinie" - drugim tomie, pokazuje nam dalsze losy bohaterów. I tym razem są trudności, przeciwności, zamęt wojny, wielkie emocje, miłość, nienawiść. Felicja dalej jest osobą, którą ciężko polubić. Ale może potrzebujemy trzeciego tomu, by nadeszła zmiana?

Jest to powieść pisana z rozmachem, o życiu normalnych ludzi w czasie wojny. Wiem, wojna jest trudnym i ważnym tematem, ale mnie zawsze ciekawiła codzienność w takich realiach. Nie koniecznie w Polsce, ale w każdym kraju dotkniętym wojną. I tutaj to dostałam. Autorka pisze ciekawie i interesująco, mnie nie przeszkadzały nawet chwilowe dłużyzny, bo życie to nie tylko interesujące wydarzenia. Link świetnie pokazuje siłę kobiet w trudnych czasach, poświęcenie i walkę.

Może trochę brakowało mi polskiego akcentu w tej historycznej, bądź co bądź, książce, bo lubię takie "smaczki", ale całość - bardzo dobra.
esclavo dodał: 10 XI 2020, 22:33:12

Dziki łubin
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Nie czytajcie opisu, nie czytajcie opinii, przeczytajcie tą powieść.

Gdy czytałam te wszystkie opinie, że "Nas dwoje" wywołuje morze łez wiedziałam, że mnie nie ruszy. Taka już jestem. I chociaż rzeczywiście tych łez nie było, to ta historia pozostawiła mnie ze złamanym sercem.

Zaczęło się tak uroczo, tak ciepło i przyjemnie. Prawie jak każda opowieść o miłości. Jednak tutaj te uczucia były takie realne i namacalne, relacja między bohaterami rozwijała się powoli, budowana małymi gestami i spotkaniami. Nie było gromu z jasnego nieba, dzikiego pędu i miłości po dwóch dniach. Przypominało mi to obserwowanie dwójki moich znajomych, kibicowałam i mocno zaciskałam kciuki za szczęśliwe zakończenie. A potem, potem każda strona łamała mi serce po kawałku. Nie mogę, nie chcę tutaj zdradzić dlaczego i co się wydarzyło, ale ja rozumiem decyzję Joela. Nie wiem czy popieram, ale go rozumiem.

Myślę że jest to jedna z lepszych powieści tego roku i aż nie mogę uwierzyć, że jest to debiut. Świetnie napisana, emocjonalnie, lekko i tak, że ciężko będzie przestać o niej myśleć. Bardzo, bardzo polecam.
esclavo dodał: 12 XI 2020, 23:04:46

Nas dwoje
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Kto z nas nie znam tych wszystkich schematów jakimi rządzą się komedie romantyczne? Oblewanie napojem, utknięcie w windzie, kobieta w opałach, przypadkowe spotkanie... można tak wymieniać i wymieniać. Evie chce przetestować je wszystkie na własnym przykładzie i przy okazji poznać miłość swojego życia. No dobra, nie musi być miłość, bo Evie ma w tym większy cel i podchodzi do tematu wręcz naukowo.

Ta powieść to idealny przykład jak na podstwie wszystkich możliwych stereotypów stworzyć coś nowego, świeżego i co najważniejsze, bardzo dobrego. Chociaż książka wpisuje się w nurt komedii romantycznych, to nie jest romantycznie, głupiutko, ckliwie i słodko. Oczywiście, jest masa randek, spotkań i prób zdobycia serc, ale możecie się nastawić bardziej na śmiech niż na łzy wzruszenia. Autorka świetnie wykorzystała potencjał schematów i stworzyła historię o odwadze, o spełnianiu marzeń i pokonywaniu własnych lęków. O tym jak łatwo dać podciąć sobie skrzydła, jak nieprzemyślane słowa mogą ranić i jak ważne jest wsparcie przyjaciół.

Historia Evie może wydawać się banalna, prosta i lekka, ale ma drugie dno. Dobrze się czyta, autorka pisze sprawnie i przyjemnie, a kartki przewracają się same. Idealna, rozgrzewająca pozycja na długi wieczór. Mnie się bardzo podobała.
esclavo dodał: 12 XI 2020, 23:26:37

Co powiesz na spotkanie?
ocena przydatności opinii: +0 | -0

„Ja, ocalona” uważam za satysfakcjonującą kontynuację serii i prawdziwą wisienkę na torcie, jeśli porównać ją z poprzednimi częściami historii. To absolutne must have dla tych, którzy mają za sobą poprzednie tomy przygód zwariowanej diablo-anielskiej ekipy 😉 Wszystkim pozostałym polecam całość jako coś lekkiego i po prostu skutecznie poprawiającego humor.

Cała recenzja: https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-ja-ocalona-katarzyn...
Amarisa dodał: 15 XI 2020, 13:05:45
Ocena książki: 5.0
Ja, ocalona
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Jak powinnien wyglądać nowoczesny thriller? Ano właśnie tak jak najnowsza powieść Jakuba Szamałka. Od pierwszego tomu jestem całkowicie zachwycona tematem, fabułą i stylem całej serii. Żaden ze mnie informatyk, na komputerach nie znam się wcale, nawet takowego nie posiadam, ale cyberprzestepczość i darknet działa na moją wyobraźnie bardzo mocno. I tak samo jak mnie fascynuje, tak samo przeraża.

"W momencie złożenia tekstu do redakcji ta książka zawierała śladowe ilości science fiction. W momencie druku - już nie."

Tymi słowami rozpoczyna się ostatnia część trylogii. Akcja jest powiązana z poprzednimi tomami, więc najlepiej czytać je w odpowiedniej kolejności i jedna po drugiej, bo czekanie na kolejny tom to męczarnia. Nie jest to typowy kryminał czy thriller gdzie leje się krew, latają wnętrzności czy strach sieje seryjny morderca. Tu jest czysto, sterylnie, a mimo tego podczas czytania spoglądamy na leżący obok smartfon z niepokojem. Nie wiem jak wam, ale mnie bardziej przeraża ten niby bezpieczny telefon niż ten złoczyńca na ulicy. Każdy z nas słyszał o sprzedawaniu danych, o włamaniach na konta bankowe, działaniach wirusów i botów, a niejednokrotnie mieliśmy do czynienia z kradzieżą kont na instagramie. I taka jest rzeczywistość i o tym pisze Szamałek.

A pisze bardzo dobrze. Akcja jest płynna, wciągająca i chociaż roi się tam od specjalistycznych nazw i określeń, to nawet laik jest w stanie się połapać. Bohaterowie są realni, namacalni i nie mają w sobie nic z futurystycznych wersji Bonda czy innych szpiegów. Julita bywa denerwująca, a Janek gburowaty, jednak razem tworzą świetny duet. Jest cynicznie, prawdziwie i przerażająco. Ja jestem zachwycona tą serią i będę Was gorąco namawiać do jej przeczytania.
esclavo dodał: 16 XI 2020, 01:33:55

Ukryta sieć: Gdziekolwiek spojrzysz
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Musieliśmy czekać 10 lat na kontynuację losów Wiktorii. I teraz proszę mi powiedzieć kiedy to przeleciało? Ja do tej pory pamiętam goracą atmosferę Piekła i trochę nudniejsze Niebo. A o Tartarze nie wspominając. I bardzo się cieszę, że mogłam znowu spotkać się z moimi ulubionymi bohaterami.

Tym razem Wiktoria da się wplątać w Apokalipsę. Czyli jak wracać to tylko z grubej rury. Będą problemy, śmieszne sytuacje, przystojne Diabły, ale i zerwane pieczęcie, Jeźdźcy Apokalipsy oraz zdenerwowany Archanioł Gabriel. Czyli taki zwykły dzień w innym wymiarze. Akcja toczy się gładko, jest orginalnie i na pewno nie jest to odgrzewany kotlet. Autorka zręcznie wplata w treść bieżące wydarzenia, ale również odnośniki do Biblii. Wszystko jest spójne i logiczne. Pani Katarzyna starała się utrzymać poziom poprzednich tomów, ale czuć tutaj uplywający czas. Jest dojrzalej i widać, że autorka rozwija swój styl, bo ta część jest doroślejsza i bardziej dopracowana.

Mam nadzieję, że to nie koniec cyklu i będzie nam dane obserwować dalsze perypetie Wiktorii, bo ja chętnie pospaceruję jeszcze po Piekle (no cóż, Ja diablica to ciągle moja ulubiona część). A może uda znaleźć się tego dżina? Czas pokaże, a ta powieść jest warta Waszej uwagi.
esclavo dodał: 16 XI 2020, 01:58:37

Ja, ocalona
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Dla kogo jest to książka?
Dla miłośników dobrej literatury. Dla poszukujących ciepłych, wzruszających oraz pełnych humoru z domieszką smutku historii. Dla osób pragnących sięgnąć po książkę, przy której odpoczną po ciężkim dniu i która sprawi, że zrobi im się ciepło na sercu. Tym i wielu innym czytelnikom polecam „Współlokatorów” Beth O’Leary. Wierzcie mi – naprawdę warto ♥

Recenzja: https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-wspollokatorzy-beth...
Amarisa dodał: 19 XI 2020, 09:16:32
Ocena książki: 5.0
Współlokatorzy
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Lubicie intrygujące, stare domostwa, szyfry, zagadki, zwroty akcji i tajemnicze wydarzenia? Ja wprost uwielbiam! Dlatego z ogromną radością sięgnęłam po książkę Zuzanny Radomskiej... i niestety, bardzo się zawiodłam.

Historia dzieje się w 1888r, i dotyczy bliźniaków - Dariusza i Czesława, którzy otrzymują w spadku od wuja ogromną, pełną przepychu posiadłość wraz ze służbą. Konstrukcja przypomina pamiętnik, całą akcję oglądamy z perspektywy Dariusza. Przez 12 dni możemy śledzić eksplorację posiadłości, w której kryje się wiele sekretów i życie tajemniczych postaci, odwiedzających przybytek.

Problem leży już w samej objętości. Przeczytałam całą książkę w godzinę, ma ona 150 stron, pisanych ogromną czcionką - to zdecydowanie za mało, aby opisać wyczerpująco dobrą historię. Sam pomysł na fabułę był ciekawy, w końcu jej zarys bardzo przyciąga. Jednak całość opowiedziana jest po łebkach, mamy tu wiele nieścisłości i niedokończonych wątków i irytująco otwarte zakończenie, co do którego nie mam pewności, czy zapowiada kolejną część, czy może takie właśnie ma być. Postaci są mało wyraziste i bez charakteru, każdy, nawet potencjalny antagonista, jest spłaszczony uprzejmością i nienagannymi manierami, które składają się na wszystkich bohaterów. Zagadki, które się tu pojawiają, były ciekawe, z pomysłem, jednak również one gdzieś uciekły i nic z nich potem konkretnego nie wyniknęło. Klimat dreszczyku starej posiadłości w pewnych momentach próbował się nieśmiało wybić i został zdeptany pod koniecznością rozmów o wszystkim i niczym. Czuję ogromny niedosyt po tej książce, bo wiem, że można było to zrobić naprawdę dobrze i stworzyć pasjonującą historię...

Uważam, że gdyby autorka solidnie przysiadła nad tą książką i ją rozwinęła, albo napisała dopracowany, kolejny tom, to ma ona potencjał, aby tę opowieść uratować. Na ten moment jednak nie trafi ona do grona moich ulubionych lektur.
dezyderata dodał: 21 XI 2020, 11:12:47

Tajemnica posiadłości w Zachusach
ocena przydatności opinii: +0 | -0

W czasach, kiedy Polskę bulwersują kolejne doniesienia lekarzy z „pierwszej linii frontu”, ja sięgnęłam po książkę opowiadającą o XIX wiecznym szpitalu. Czy wszystkie problemy zniknęły wraz z minioną epoką? Czy w tej fikcyjnej powieści znalazłam coś współczesnego?


Mamy rok 1850, Bogumił Korzyński, młody i ambitny lekarz właśnie zaczął pracę w Szpitalu im. Dzieciątka Jezus. Nie bez powodu pospólstwo zwykło mawiać, że idzie się tam tylko po to, by umrzeć. Niedoskonałość systemu widać już po pierwszym kroku, wszechobecny brud, lekarze, którzy z powodów religijnych unikają naukowych odkryć oraz wszechobecna dyktatura zaborców. W takim miejscu bardzo trudno o jakikolwiek postęp. Losy Bogumiła Korzyńskiego dodatkowo komplikują problemy osobiste i burzliwa przeszłość.


Po książki Ałbeny Grabowskiej będę sięgać bez zastanowienia. Po bardzo udanych „Matkach i córkach” trafiłam na równie rewelacyjnych „Uczniów Hipokratesa”. Czego w tej książce nie ma? Chyba tylko minusów! Jeśli zaś chodzi o plusy, to ich lista jest naprawdę długa. Przede wszystkim bogate i świetnie opisane tło historyczne. Czytając tę powieść nie tylko można się wczuć w opisywany moment dziejowy, ale przede wszystkim dużo dowiedzieć. Całe mnóstwo szczegółów i pieczołowicie sprawdzonych drobiazgów sprawia, że powieść ta ma ogromny walor edukacyjny. Przy okazji wartkiej opowieści poznajemy sporo faktów związanych z rosyjskim zaborem, ale też rozwojem medycyny.


Zwłaszcza ten drugi temat był niesamowicie ciekawie opisany. Nie mamy tutaj suchych faktów, każde odkrycie było przypłacone zdrowiem, a nawet życiem lekarzy i ich pacjentów. Autora opisuje to w niesamowicie przejmujący sposób, uświadamiając nas, że to, co obecnie jest standardem, kiedyś uchodziło za szarmanterię. Ukazuje też mroczniejszą stronę służby zdrowia, zamkniętość na postęp, pokładanie wiary w religii, a nie nauce, czy zbytni formalizm. Nie wszystkie problemy minęły z czasem, wiele aspektów jest wciąż aktualnych lub ponownie zaczyna stwarzać trudności. Czy nie wyciągamy nauczki z przeszłości? Jakby nie patrzeć nie minęło nawet 200 lat!

Ciąg dalszy na: https://www.recenzjenawidelcu.pl/2020/11/uczniowie-hipokrate...
Recenzjenawidelcu dodał: 21 XI 2020, 15:47:47

Uczniowie Hipokratesa. Doktor Bogumił
ocena przydatności opinii: +0 | -0

|< << < 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233  > >> >| | Wszystkich opinii: 4040