Nowe opinie do książek - strona 225


Info: Opinie są posortowane od ostatnio dodanych.
sortuj wg: id plusy minusy
Na początku podchodziłam do tej książki bardzo sceptycznie. Bo jak żyć całkowicie bez technologii? Nawet jeśli sami staramy się ograniczyć godziny spędzone przed komputerem i z telefonem w dłoni, to sytuacja, społeczeństwo narzuca nam pewne zachowania. Dzwoniący szef, martwiąca się mama, aplikacja rozkładu jazdy autobusu, informacje ze świata. Niby drobnostki, jednak do wszystkiego używamy naszych smartfonów.

Autor książki poszedł o krok dalej, wręcz o kilometry dalej, zamieszkał w irlandzkiej wiosce, w domu wybudowanym przez siebie samego, wyrzekł się jakiejkolwiek technologii - prądu, telefonu, Internetu, a nawet zegarka. Brzmi całkowicie niesamowicie, jednak Mark Boyle w swojej książce dzień po dniu relacjonuje swoje zmagania w tym nowym, surowym trybie życia. Prostota, a nawet trudność jaka bije z tego pamiętnika, totalnie mnie urzekła. Autor w gawędziarskim stylu opowiada o trudach i radościach, które mu towarzyszą. Mogłoby się wydawać, że to nic ciekawego, jednak mnie ta książka oczarowała, pochłonęła i wręcz sama wyzbyłabym się choćby zegarka (no, ale w pracy to nie byliby zadowoleni). Mimo, że temat trudno nazwać wzniosłym czy patetycznym, to czułam spokój czytając o tak przyziemnych sprawach, jak zbieranie ziół czy polowaniu. Podobała mi się naturalność, bezkompromisowość i realizm autora, a co za tym idzie - książka, która również miała te cechy.

Nie sposób nie wspomnieć o tym jak ta książka została wydana. Twarda okładka, wklejka, dodatkowe ryciny. Idealna na prezent dla kogoś, albo dla siebie. Ja jestem pod wielkim wrażeniem i na pewno będę wracać do tej publikacji. Polecam.
esclavo dodał: 04 IX 2020, 20:27:32

Offline
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Olszany to malownicza wieś na Pomorzu. Znajduje się tam dom, który czeka na właściciela. Dom, który skrywa tajemnicę rodziny, sięgającą dalej niż mogłoby się wydawać. Julia Borowicz chce doprowadzić do sprzedaży rodzinnej posiadłości, sama wiedzie dostatnie życie w stolicy i niewyobraża sobie przeprowadzi na stałe gdzieś na prowincję. Sprawa wydaje się łatwa, jednak czy pójdzie jej łatwo i szybko?

Opis brzmi trochę stereotypowo, trochę przewidywalnie i ja też miałam takie nastawienie, że to będzie powieść o zmianie życia i szukaniu miłości gdzieś daleko. I może trochę tak było, jednak autorka bardzo zgrabnie dodała wątki, które sprawiły, że nie możemy być pewni zakończenia. Oczywiście, mamy przyjaznych mieszkańców, piękną okolicę, przystojnego sąsiada, ale również tajemnicę rodzinną, zjawiska nadprzyrodzone, lokalną legendę i romantyczną atmosferę. Autorka położyła duży nacisk na historię rodu, szukanie swoich korzeni, chęć poznania zapomnianych członków rodziny. Ja uwielbiam takie tematy, sama chętnie zajeła bym się tworzeniem własnego drzewa genalogicznego i ta książka mocno na mnie podziałała. Każda rodzina skrywa sekret, który można odkryć.

Powieść należy do tych optymistycznych, pełnych pozytywnych emocji. Bohaterzy to ludzie otwarci, pełni pasji, tacy kompletni i dobrze wykreowani. Dialogi były w pełni realistyczne, plastyczne, bez głupotek. Świetnie został ukazany klimat miasteczka, gdzie ciężko o anonimowość, a wszyscy są chętni do pomocy. Jest sielsko, romantycznie, słonecznie i ciepło. Wątek miłosny jest subtelny, chociaż dobrze zarysowany to nieprzysłania głównej osi powieści. Jedyna rzecz, która mi trochę uwierała to duża religijność, momentami aż przesadzona. Ale może taki urok malowniczych wiosek?
esclavo dodał: 06 IX 2020, 13:27:47

Olszany. Droga do domu
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Kolejny raz muszę napisać - to było genialne! Byłam zachwycona pierwszym tomem i dalej uważam, że jest to jedna z lepszych powieści tego gatunku . Autor nie osiadł na laurach i "Sfora" jest jeszcze bardziej mroczna, nieprzewidywalna, wciągająca i okrutnie realna. To świetne połączenie kryminału, thrillera i tajemnicy zielonogórskiego sierocińca.

Mimo wątków obyczajowych, jest to kryminał z tych ciężkich i brutalnych. Będzie krew, okaleczenia, krwawe morderstwa i ślady prowadzące donikąd. Akcja toczy się dynamicznie, nie ma momentów nudy, czasem autor "hamuje" nas jakimś pobocznym wątkiem, ale tylko po to, by potem nas nim uderzyć. Wszystko jest spójne, dopracowane, a rozwiązanie zagadki logiczne i realne. Autor nie stroni od trudnych tematów, nie owija w bawełnę, a świetnie kreuje postacie o skrzywionej psychice. Mimo że to mocna powieść, to ubrana w lekki, swobodny i plastyczny styl.

Tej książki nie można odłożyć, nie można o niej zapomnieć i w chwili przeczytania ostatniego zdania, czeka się już na kontynuację. Ja już nie mogę się doczekać, bo zapowiada się równie dobrze jak poprzedniczki. Bardzo polecam.
esclavo dodał: 06 IX 2020, 14:28:45

Sfora
ocena przydatności opinii: +0 | -0

W połowie czytania zastanawiałam się do czego zmierzamy, ja i główny bohater. Nie będę ukrywać, że trochę się nawet nudziłam, ratował mnie tylko styl autora - nieoczywisty, filozoficzny i trochę nostalgiczny. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z Musso, lubię jego twórczość, a tutaj taka stagnacja.

Nie od dziś wiadomo, że autor świetnie miesza style i gatunki. Mieszanina thrillera psychologicznego, kryminału i obyczajówki w jego wykonaniu, to idealne polączenie, które daje mocno do myślenia. Bo po tej połowie, w której nic się spektakularnego nie działo, Musso wytoczył ciężką artylerię. Akcja nabrała rozpędu, wszystko się pogmatwało, a autor wodził nas za nos. Gdy już byłam pewna, jak skończy się ta historia, nastąpił zwrot akcji i czytanie skończyłam z niedowierzaniem na twarzy.

Ciekawy pomysł, dobre wykonanie, realność i logika to najlepsze cechy tej powieści. Podobało mi się również ujawnianie sekretów pisarza, trochę takie cyniczne podejście do zawodu. Pokazanie, że jest to praca na cały etat, a nie tylko pisanina dla siebie samego. Ja polecam, bo to idealna powieść na długi wieczór pod kocem.
esclavo dodał: 07 IX 2020, 00:30:37

Sekretne życie pisarzy
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Dziś jest recenzja nowości, mianowicie nowe wydawnictwo i nowiutka pozycja, dopiero stawiająca pierwsze kroki w czytelniczym światku, aż trudno było odszukać ją na większości portali literackich. A szkoda, bo dla mnie osobiście jest to fantastyczne odkrycie, które zdecydowanie zasługuje na szersze grono odbiorców.

Pisałam, ze to nowość - faktycznie, książka została nam sprezentowana w tym roku, choć nieżyjąca już autorka spisała swoje wspomnienia już w 1939 r. na rzecz... konkursu literackiego ZUS-u. Jej opowieść zajęła pierwsze miejsce i w końcu dotarła do grona współczesnych czytelników.

A jest co wspominać! Autorka bowiem opisuje swoją praktykę lekarską w dwudziestoleciu międzywojennym w Suchej Beskidzkiej. Możemy z pierwszej ręki poznać relację o trudach tej pracy, od brawurowej jazdy furmankami w środku nocy, do tragicznych braków w podstawowej wiedzy zdrowotnej/biologicznej ludności, którą pani Karaś starała się leczyć... i uświadamiać. Praca wprost syzyfowa, cały pamiętnik opiera się na zachowanych w pamięci autorki najdziwaczniejszych, najtrudniejszych albo i najbardziej komicznych przypadkach, z którymi przyszło się jej zmierzyć. Nie brakuje też cynicznych komentarzy i ciętych ripost, których nie szczędziła swoim pacjentom.

Króciutka pozornie całość (tylko ok. 140 str) mieści w sobie zaskakująco dużo treści i obszernego wyczerpania tematu. Jest to jedna z książek do "połknięcia" na raz, ale na pewno co mocniejsze fragmenty zostaną mi w pamięci na długo - szczególnie te o niezwykłej fantazji chłopów do leczenia się po swojemu - na wiele z tych rzeczy w życiu bym nie wpadła!

Jest to pierwsza część nowej serii Klisze Lekarskie - na pewno chętnie sięgnę również po kolejnie tomy, a na ten moment "Wcierki..." serdecznie polecam
dezyderata dodał: 07 IX 2020, 18:42:15

Wcierki rtęciowe i obcęgi
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Romans na wysokich szczeblach władzy? Nie, tym razem nie będzie nic oczywistego. Zakazane uczucie, młodzieńca miłość, a w tle wielka polityka. Dobrze, może będzie trochę nawinie, ale nie zabranie też komplikacji i problemów. W końcu, czy Pierwszy Syna Ameryki mógłby się ot tak spotykać z księciem Walii? Szykujcie się na wielki skandal!

To, co początkowo może wyglądać na niechęć i wzajemną wrogość, szybko przeradza się w przyjaźń. A od tego już tylko krok do zauroczenia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie sami zainteresowani. Matka Alexa to prezydentka USA, której przyszła kadencja wisi na włosku. Z kolei Henryk to ni mniej, ni więcej, książek Walii, a rodzina królewska do szczególnie postępowych nie należy. Cóż… nie będzie łatwo!

Fabuła tej opowieści zakrawa trochę na rodzaj fanfika. Z jednej strony brzmi dziwnie, z drugiej ciekawie i intrygująco. Zdecydowałam się zaryzykować i… nie byłam rozczarowana! Ale po kolei. Sama książka została napisana lekkim i bardzo przystępnym style. Czyta się ją bardzo szybko i ze sporym zainteresowaniem. Od pierwszej strony wpadamy w świat lekko rozpieszczonych dzieciaków z rodziny prezydenckiej, powoli odrywając ich charaktery, ale też problemy i ciemne strony bycia rozpoznawalnym. Nie jest to tytuł jakoś strasznie akcentujący te aspekty, jednak te kwestie pojawiają się, wywierają duży wpływ na wątek główny, którym jest… miłość.

Tym razem uczucie rozkwita między dwoma chłopakami, dlatego, jeśli nie lubicie wątków LGTB w literaturze, to możecie nie być zachwyceni. Jeśli jednak tak jak ja „ani wam to ziębi, ani grzeje” to spokojnie możecie po nią sięgać. Powieść pokazuje naprawdę ciekawe oblicze miłości, ale też zupełnie inny wymiar pyskówek. Tym razem lekko agresywne dowcipy niebezpiecznie balansują na granicy tego, co „na poważne”, a co stanowi więcej niż dopuszczalną uszczypliwość. Ten szorstki humor jednocześnie nadaje pazura samej historii i sprawia, że jest zupełnie inna, niż wszystkie romanse.

Podobała mi się kreacja bohaterów, zbudowanie ich charakterów na zasadzie przeciwieństw. Całość świetnie uzupełniała wielka polityka i wiekowe tradycje rodziny królewskiej. Oczywiście, mnóstwo w tym uproszczeń, uogólnień i naiwności. Traktowałam te wątki jako ciekawe dodatki aniżeli poważną analizę tematu.
Recenzjenawidelcu dodał: 08 IX 2020, 19:30:40

Red, White & Royal Blue
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Słów kilka o książce jak zawsze na moim blogu Serdecznie zapraszam
https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-kraina-lovecrafta-m...
Amarisa dodał: 11 IX 2020, 15:20:04
Ocena książki: 3.0
Kraina Lovecrafta
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Autorka książki to lekarka, która praktykowała w dwudziestoleciu międzywojennym. „Wcierki rtęciowe i obcęgi” to jej wspomnienia z pracy zawodowej w Suchej Beskidzkiej. Napisała je na konkurs organizowany przez ZUS i zdobyła pierwszą nagrodę. Jej praca po raz pierwszy została wydana w 1939 roku.

Jak zapewnia wydawca książka jest napisana w sposób porywający i pełen humoru. Pozwolę się z tym nie zgodzić, bo jak dla mnie nic zabawnego i porywającego w tej pozycji nie było, a nawet wprost przeciwnie. Wprowadziła mnie ona raczej w ponury nastrój, a sytuacje tam opisane były w większości tak porażające, że nie do uwierzenia. Tak jakby się wydarzyły w średniowieczu, a nie w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Co najbardziej mnie zbulwersowało? Gdy kobieta rodziła, a zagrożone było życie dziecka, a nawet matki szkoda było koni, aby zawieźć kobietę do szpitala, bo ważniejsze było obrobienie pola. Ważniejsze okazało się również opanowanie pryszczycy wśród bydła niż leczenie dzieci chorych na koklusz, co z tego, że część z nich umarła, liczyło się to, że krowa była żywicielem rodziny, a o kolejne dziecko łatwo się postarać. Prawda, że przerażające.
Świat opisany przez Zofię Karaś to zabobony (matki kąpiące niemowlęta w lodowatej wodzie w rzece), choroby weneryczne, niemożność dojechania do pacjenta, strach ludzi przed zastrzykami i szpitalami i do tego na każdym kroku śmierć, której w wielu przypadkach można było uniknąć.
Warto przeczytać, choć o wielu opisanych przez autorkę rzeczach wolałabym zapomnieć. Książka mocno uświadamia nam jakie to mamy szczęście, że żyjemy w XXI wieku.
Justyna64 dodał: 12 IX 2020, 18:00:09
Ocena książki: 4.5
Wcierki rtęciowe i obcęgi
ocena przydatności opinii: +0 | -0

O Czarnobylu i Prypeci słyszał chyba każdy z nas. Czy to na historii, od rodziców czy w kulturze masowej. Temat ten fascynuje, przyciąga i działa na wyobraźnię. Ta katastrofa stała się również tłem dla powieści "Jaskółki z Czarnobyla". Już w zapowiedziach ten tytuł mnie zainteresował, bo połączenie kryminału i autentycznych zdarzeń z przeszłości, musiało zaowocować świetną powieścią.

Pierwsze co uderza w nas w tej książce to niesamowicie rosyjski, radziecki klimat. Chyba nigdy wcześniej nie czytałam powieści, której akcja toczy się wspołcześnie gdzieś na Wschodzie. Autor świetnie oddał realia jakie panują na Białorusi i pokazał tło polityczne, a także historyczne. Sama zagadka kryminalna jest intrygująca, wciągająca i wręcz nieodkładalna. Nie chcę zdradzać szegółów, ale zakończenie jest dużym zaskoczeniem, dobrze przemyślanym, spójnym i logicznym.

Jeśli szukacie dobrego, oryginalnego kryminału to jest to idealna propozycja. 500stron świetnego śledztwa, niesamowitego klimatu i nietuzinkowej fabuły. Książka jest mroczna, zawiera w sobie trochę dokumentu, trochę fikcji, w wyważonych proporcjach. Bardzo polecam.
esclavo dodał: 13 IX 2020, 20:43:36

Jaskółki z Czarnobyla
ocena przydatności opinii: +0 | -0

"Dla miłośników dobrej literatury. Dla poszukujących ciepłych, wzruszających oraz pełnych humoru z domieszką smutku historii. Dla osób pragnących sięgnąć po książkę, przy której odpoczną po ciężkim dniu i która sprawi, że zrobi im się ciepło na sercu. Tym i wielu innym czytelnikom polecam „Zamianę” Beth O’Leary. Naprawdę warto ♥"

więcej: https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-zamiana-beth-oleary...
Amarisa dodał: 19 IX 2020, 16:04:29
Ocena książki: 5.0
Zamiana
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Uwielbiam książki, które od samego początku zarzucają na mnie sieć intryg i domysłów. „Gra w morderstwo” to właśnie taka powieść! Jednak pod płaszczykiem zagadek i niebezpieczeństw, nie brak ważkich kwestii międzyludzkich. Gotowi na niebanalną grę?

To miał być piękny i wytworny ślub. W końcu młodym nie brak ani pieniędzy, ani oszałamiającej scenerii. Początkowo nic nie zapowiada tragedii. Nawet snująca się niczym duch Alex nie budzi większej konsternacji. Aż do momentu, gdy… ginie. Rok później wszyscy zaproszeni goście spotykają się w tym samym miejscu. Tylko po co? Żeby uczcić ślub, który się nie odbył? Powspominać Alex? Nikt nie spodziewa się, że gospodarz zaproponuje im grę w… morderstwo. Mają wcielić się w przydzielone im role, a to dopiero sam początek kontrowersji. Do czego zmierza Lucas? Co ma na swoich gości, że potrafi ich zmusić do tej maskarady?

Dałam się złapać już od pierwszych stron. Wszystko to za sprawą intrygującego prologu, który jednocześnie wiele sygnalizuje, ale też nic nie zdradza. Następnie zgrabnie i szybko cofamy się do początków całej fabuły. Gdy nie wcześniejszy fragment, można by było dać się zwieść obyczajowej warstwie opowieści. Początkowo odgrywa ona główne skrzypce. Nie obawiajcie się jednak nudy! Wśród zaproszonych gości aż iskrzy od ukrytych motywów, niesnasek i podejrzeń. Również małżeństwo głównej bohaterki dalekie jest od ideału. Całe to tło świetnie oddaje charaktery bohaterów, ale też intensyfikuje późniejszy wątek.

Część druga (stanowią jakby kolejny rozdział, bo znajduje się fizycznie w tej samej książce) jest zdecydowanie obszerniejsza od poprzedniej. Rozgrywa się dokładnie rok później od wcześniejszej tragedii i skupia na kwestii tajemniczej śmierci siostry pana młodego. To wszystko jednak na własną rękę, bez udziału policji. Lucas jest pewny, że jego goście coś ukrywają. Tylko kto? A może wszyscy? Ten wątek nie przebiega jednak tak, jak sobie tego Lucas życzył. Spodziewałam się, że tytułowa gra będzie miała większą rolę. Chociaż pomysł był świetny, stanowi on bardziej wydarzenie, które rusza całą akcję do przodu. Szybko przestaje mieć znaczenie, a gracze nie przekładają się do samej „zabawy”. Miesza to nie tylko w samej intrydze, ale też fabule. Dużo się dzieje, ale też sporo w tym chaosu.

Ciąg dalszy na: https://www.recenzjenawidelcu.pl/2020/09/gra-w-morderstwo-ra...
Recenzjenawidelcu dodał: 19 IX 2020, 16:40:00

Gra w morderstwo
ocena przydatności opinii: +0 | -0

„Moja i twoja nadzieja” to piosenka, którego swojego czasu nie schodziła z ust Polaków. Była nie tylko chwytającym za serce tekstem, ale przede wszystkim swoistym hymnem powodzi, która w 1997 roku spustoszyła wiele polskich miast i wsi. Tym razem do tych emocji i wydarzeń wracamy z książką Jakuba Ćwieka o tytule „Topiel”.

Dla jednych powódź, dla innych wakacje życia. Przynajmniej na to ostatnie liczy czwórka nastolatków, którzy może i woleliby gdzieś wyjechać, ale przecież nie ma za co. Nic dziwnego, że gdy coś się zaczyna dziać, w nich buzuje krew. Jednak jak do tego wszystkiego ma się trup, którego dwa tygodnie później znajduje policja? Co spowodowało tę niepotrzebną śmierć?

Jakub Ćwiek po raz kolejny mnie zaskoczył i to bardzo pozytywnie. Autor żadnego tematu się nie boi, tym razem sięgnął po mało popularny motyw i wykorzystał go do stworzenia bardzo ciekawej powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym. Od razu uprzedzam, nie czytałam wcześniej noty wydawcy, nie nastawiałam się na zapowiadany kryminał, ani thriller. Gdyby tak było, czułabym się rozczarowana. O „Topieli” można powiedzieć dużo, ale akurat nie to.

Czym więc jest? Przede wszystkim to opowieść o chłopięcej, ostrej, lekko szorstkiej przyjaźni dorastających dzieciaków. Każdy z nich jest w innej sytuacji i na swój sposób wchodzi w dorosłość. Ich relacje nie są łatwe, a gdy pojawia się dziewczyna, młodzieżowa rywalizacja wchodzi na nowy poziom. Przede wszystkim duży ukłon za to, że autor napisał coś zupełnie innego, niż do tej pory. Niewielu pisarzy tak zgrabnie przeskakuje między gatunkami. Co więcej, bohaterzy tej historii to również „coś nowego”, bo autor do tej pory opowiadał głównie o dorosłych. Ta nowa perspektywa, zaprezentowanie zupełnie innego spojrzenia na świat, bardzo przypadła mi do gustu.
Recenzjenawidelcu dodał: 19 IX 2020, 17:31:43

Topiel
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Wznowienie pierwszego tomu serii z doktorem Davidem Hunterem to coś czego nie można przegapić. Nasza przygoda z antropologią dopiero się zaczyna i to w świetnym stylu.

Twórczością Simona Becketta, ja się totalnie zachwycam, lubię jego styl, lekkość i to, że potrafi pisać o rzeczach z pozoru brzydkich w przyjemny sposób. Opisy zwłok spotykamy w wielu kryminałach, ale tutaj ten opis jest kompletny i momentami nawet medyczny. Jest to wielki atut powieści, bo oprócz rozrywkowego aspektu, możemy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Gdyby to jeszcze było mało, to zagadka i śledztwo jest świetnie przemyślane, spójne i logiczne. Główny bohater budzi moją sympatię i przez całą serię mocno mu kibicuję. Akcja toczy się sprawnie, szybko, nie ma momentów nudy, a kartki przewracają się same. Ciężko jest odłożyć książkę, bo mocno wciąga i nie daje o sobie zapomnieć. A posępny, mglisty i niepokojący klimat dodaje tylko dreszczyku emocji.

Ja uwielbiam i myślę, że jest to powieść dla wszystkich lubiących kryminały. Mocno polecam i śmiem przypuszczać, że po przeczytaniu "Chemii Śmierci" sięgnięcie po kolejne części to tylko kwestia czasu.
esclavo dodał: 20 IX 2020, 23:51:02

Chemia śmierci
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Koneserem twórczości Jo Nesbo nazwać się nie mogę. Mimo tego, że kiedyś zaczytywałam się w skandynawskich kryminałach, między mną a autorem nie było chemii. Wraz z nową książką, postanowiłam dać sobie kolejną szansę na odkrycie jego fenomenu.

Według mnie to nie jest standardowy, przyjemny kryminał. To trochę nostalgiczna, smutna powieść o tym, jak wydarzenia z przeszłości rzucają cień na całe życie. Początek jest stateczny, powolny, delikatnie oswajamy się z klimatem małego miasteczka. Mnie się ogromnie to podobało, a czytałam jednym tchem totalnie zaciekawiona. Możliwe że fani autora spodziewali się czegoś innego, jednak mnie historia bardzo wciągnęła. Nie jest krótka, książka jest zbita i treściwa, lecz każda kartka była wartościowa. Powieść ociera się o literaturę piękną, taką do smakowania i odkrywania drugiego dna. Tajemnicza, mroczna i angażująca.
esclavo dodał: 22 IX 2020, 21:21:06

Królestwo
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Enigmatyczny tytuł i piękna okładka to nie jedyne plusy powieści "Gorsza siostra". Wciągająca akcja, lekki styl i ważny temat, sprawiają, że książka jest godna polecenia każdemu. Ale początkowo miałam obawy, bo boję się duetów. Jednak wszystko wyszło dobrze.

"Gorsza siostra" to powieść o tajemnicach, poświęceniu, miłości i nienawiści, tak silnej, że zaślepiającej. Historia o odrzuceniu, trudnych losach wojennych i latach tuż po. O tym jak nieświadomie możemy wyrządzić krzywdę sobie, ale też najbliższej osobie. Ale też dająca nadzieję, że wszystko dzieje się w jakimś celu. Że w naszym życiu jest cel, którego możemy teraz niedostrzegać, ale z perspektywy czasu będzie to wyglądać inaczej.

Ta książka powstała po "coś". Ma nas uświadomić, że nie jesteśmy sami na świecie, że obok nas rozgrywają się dramaty, że możemy pomóc w tak łatwy sposób ocalić inne życie. Ma też walczyć ze stereotypami, lękiem i niewiedzą na temat samego zabiegu pobierania szpiku. Chwilowy dyskomfort, o którym za moment zapomniemy to żadna cena za uratowanie kogoś, kto walczy o życie.

Powieść ta to ciekawa obyczajówka z przesłaniem, kryjącym się pod dobrą rodzinną historią. Może spodziwałam się czegoś bardziej spektakularnego, może jest tu za dużo wiary w Boga, ale całość wypada bardzo dobrze. Cieszę się, że książka nie spełnia tylko rozrywkowego aspektu, ale może mieć morał i realnie wpłynąć na nasze życie.
esclavo dodał: 24 IX 2020, 18:26:42

Gorsza siostra
ocena przydatności opinii: +0 | -0

|< << < 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230  > >> >| | Wszystkich opinii: 4041