Nowe opinie do książek - strona 222


Info: Opinie są posortowane od ostatnio dodanych.
sortuj wg: id plusy minusy
"Demony dzieciństwa niełatwo ujarzmić w literaturę. Patrykowi Fijałkowskiemu się udało. Brawo! Czytajcie!" - rekomendacja okładkowa bardzo cenionego przeze mnie Ignacego Karpowicza skusiła mnie, aby przyjrzeć się tej książce i przekonać na własne oczy, czy faktycznie jest tak dobra i mocna. Nie zawiodłam się.

W powieści poznajemy Filipa - młodego mężczyznę, który, wydawać by się mogło, ma wszystko, czego może zapragnąć. Studiuje, tworzy z pasją muzykę, ma wspaniałą dziewczynę - czegóż chcieć więcej? A jednak Filipowi nie jest dana choćby odrobina wytchnienia i spokoju w wewnętrznej walce z własną przeszłością, którą w niezwykłej metaforze animizuje w postać mitologicznej hydry. Dlaczego akurat hydra? Bo każda próba zamknięcia jakiegoś rozdziału, uporania się z trudnym zdarzeniem wywołuje lawinę kolejnych traum, niczym odrastających głów potwornego stworzenia. Chłopak boryka się z piekłem, które przeżył w domu rodzinnym, obserwując znęcanie się ojca nad jego matką i jej tragiczne w skutkach próby radzenia sobie z tym. Po 10 lat od urwania kontaktu ojciec chce spotkać się z, już dorosłym, synem, a Filipa zalewa fala lęków z dzieciństwa.

Konstrukcyjnie powieść składa się ze zdarzeń obecnych, przeplatanych wspomnieniami, które dają coraz szerszy obraz całej tragicznej sytuacji oraz prób przepracowania lęków w postaci "walki" z hydrą. Zabieg w postaci różnych perspektyw jednego człowieka w odmiennych etapach życia jest niezwykle trafny. Autor zadbał o niezwykły realizm w każdym ujęciu. Emocje, nie tylko głównego bohatera, ale też pozostałych członków rodziny czy innych, otaczających go osób, wprost krzyczą czytelnikowi w twarz, który zostaje wciągnięty w ten trudny i przejmujący świat - co gorsza, ze świadomością, że jest on rzeczywistością niejednej rodziny. Książka jest bardzo trudna, przeczytałam ją może i bardzo szybko, ale długo po lekturze we mnie siedzi i gdzieś z tyłu głowy o niej myślę. Wpis będzie więc o tyle krótszy, że trudno mi dodać coś więcej - to trzeba po prostu odkryć samodzielnie na kartach powieści.

Niezależnie od poziomu utożsamienia się osobiście, czy też znajomości takich środowisk z różnych źródeł, jest to książka, którą będę zdecydowanie polecać każdemu. Dotyka ona trudnego, ale ważnego tematu, bezkompromisowo ukazując go w całej "okazałości". Skłania do refleksji - bo kto wie, czy ci głośniejsi sąsiedzi za ścianą z głośnym dzieckiem nie przeżywają właśnie podobnego horroru? A może ten wycofany kolega z pracy nie jest "dziwny", a doświadczył niegojących się ran lata temu...?

Zachęcam do przeczytania.
dezyderata dodał: 15 VII 2020, 22:28:36

Filip i hydra
ocena przydatności opinii: +0 | -0

„Miłość warta wszystkiego” czyli kolejna z książek osadzonych w realiach wojennych. Tym razem jednak historia przeplata się z czasami współczesnymi. Sara i Anna, w którym momencie ich losy się przetną?

Sara Flinkierówna od pierwszego wejrzenia zakochuje się w Janie Górskim. Połączył ich przypadek. Na horyzoncie pojawia się jednak wojna, która sprawia, że świat zmienia się nie do poznania – staje się mroczny, nieprzewidywalny i pełen ludzkiego cierpienia. Ona jest Żydówką, on Polakiem – na swojej drodze napotkają niejedną przeszkodę.

Współcześnie zaś poznajemy Annę Matkowską – kobietę, której brakuje tylko miłości. W ramach ciekawości postanawia zalogować się portalu randkowym, gdzie wkrótce poznaje Marcina. Czy naprawdę trafiła na odpowiedniego chłopaka?

Pomimo, że od samego początku podejrzewałem jaka zajdzie zbieżność, to od pierwszej do ostatniej strony zostałem pochłonięty. Autorka bardzo dobrze wie jak grać na uczuciach czytelnika i niemal nie przyprawić go o zawał serca. Pokazuje, iż czasem najlepiej jest o trudnych rzeczach mówić w prosty sposób.

Agnieszka Jeż tworzy książkę, w której doświadczamy zderzenia różnych światów. Pokolenie przedwojenne – sentymentalne, pełne czułości oraz współczesne – ciągle zabiegane. Obie rzeczywistości łączy jednak pogoń za miłością, jej silne pragnienie. Świat się cały czas zmienia, ale pogląd na miłość pozostaje taki sam, co możemy dostrzec na kartach tej powieści.

Prawie wcale nie czytam powieści obyczajowych i romansów, dlatego nie potrafię ocenić tej powieści w ich skali. Posłużę się zatem miarą przeczytanych przeze mnie książek ( a trochę ich było ). Zarwałem dla niej noc, a gdy tylko odkładałem ją na chwilę, od razu tęskniłem za bohaterami. Z ciekawością oraz przepełniony skrajnymi emocjami brnąłem przez tę historię poznając dalsze losy Sary oraz Anny, z drugiej jednak strony nie chciałem się z nią rozstawać . Mile się zaskoczyłem dowiadując się o kontynuacji, na którą swoją drogą czekam z niecierpliwością. Komu polecam? Osobom uwielbiającym młodzieżówki a także każdemu młodemu człowiekowi, aby ujrzał siłę prawdziwej miłości.
bookoholik27 dodał: 16 VII 2020, 19:56:09

Miłość warta wszystkiego
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć o tej książce, bo mam wrażenie, że każde słowo może okazać się niewystarczające. Zbędne. Ale o tej książce trzeba mówić, bo to nie jest tylko jakaś tam młodzieżówka o dziewczynie, która przebiegła 4360 kilometrów przez Stany Zjednoczone. To smutna, przerażająca opowieść o tragedii, która nie powinna mieć miejsca. O tragedii, która nie powinna dotyczyć młodych ludzi. O tragedii, której można było uniknąć.

Powieść Deb Caletti wywarła na mnie bardzo duże wrażenie, sama konstrukcja fabuły mocno działa na wyobraźnię, bo zaczynamy czytać w całkowitej niewiedzy. Jesteśmy wrzuceni w akcję, bez żadnych wskazówek i dopiero z każdym kilometrem dowiadujemy się więcej. Annabelle wydaje się być zwykłą nastolatką z problemem, który musi wybiegać, jednak ten bieg jest okupiony łzami, odciskami, skrajnym wyczerpaniem organizmu.

Mimo że ta powieść jest pełna żalu i cierpienia, to niesie nadzieję na lepsze jutro. Pokazuje, że trzeba walczyć o siebie i mówić gdy coś jest nie tak. Wierzę, że książka spodoba się czytelnikom tak jak i mnie i będzie o niej głośno, bo warta jest każdej minuty spędzonej na czytaniu. Bardzo polecam.
esclavo dodał: 16 VII 2020, 21:56:55

Biegnij, moje serce, biegnij
ocena przydatności opinii: +0 | -0

„- Kim jestem, pytasz? (…) – Jestem, kurwa twoja mać, pierdolonym aniołem! Automatyczną sekretarką Boga! (…)
– W sensie? (…)
– Póki Boga nie ma, robię za niego.”

Zachęcam do zapoznania się z moją recenzją w/w książki dostępną na moim blogu: https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-piter-bitwa-bliznia...
Amarisa dodał: 17 VII 2020, 13:29:48

Piter. Bitwa bliźniaków
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Gdy moja ulubiona zagraniczna autorka wydaje nową książkę, bez zastanowienia i w ciemno chcę ją przeczytać. Tarryn Fisher to mistrzyni zaskakujących, dziwnych i mocno pokręconych fabuł. Gdy dołożymy do tego cyniczne spojrzenie na miłość, dużo namiętności i rozbudowaną warstwę psychologiczną to otrzymamy powieść, o której właśnie chcę Wam opowiedzieć.

Książka wciąga od pierwszej strony, szokuje i zaskakuje, bo Fisher nie idzie wytyczonym szlakiem. Główna bohaterka, pozytywna postać, której chce się kibicować, pokazuje nam rzeczywistość obok nas, a jednak niespotykaną. Dziwną. Nienaturalną. Autorka tak manewruje wydarzeniami, bohaterami i czytelnikami, że w końcu nie wiadomo gdzie leży prawda. I to nie jest tylko pojedynczy epizod. Ta powieść zostawi nas z całkowicie zmieszanymi uczuciami, bo oprócz oczywistego przekazu, opowiedzenia pewnej historii, autorka pokazuje nam rzeczywistość wielu kobiet. Kobiet, które za wszelką cenę chcą się przypodobać mężczyźnie, bo tak zostały wychowane. Nie jest to powieść feministyczna, ale ma jej znamiona.

Jest to książka może trochę specyficzna, ale bardzo oryginalna. Jestem fanką pióra autorki i mnie się bardzo podobała, bo lubię jej styl i spojrzenie na świat. Jeśli szukacie dobrego thrillera miłosnego, który zmąci i wywróci świat do góry nogami, to jest to pozycja obowiązkowa.
esclavo dodał: 17 VII 2020, 17:30:36

Żony
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Już zapomniałam jaką przyjemność sprawia mi taki rodzaj literatury jaki zaserwował nam Zygmunt Miłoszewski. Dawniej zaczytywałam się w Danie Brownie i jego przygodowo-historycznych powieściach, a teraz czas na przykład z własnego podwórka.

Początek nie był łatwy, masa zdarzeń, dużo postaci, co chwilę zmiana głównego bohatera, cofnięcia w czasie, a wszystko to pozornie bez związku i kontynuacji. Jednak z każdym rozdziałem wchodzimy głębiej w fabułę i naukowcy, piraci, charyzmatyczne profesorki nabierają sensu i charakteru. Potem czytanie to już płynięcie za wydarzeniami. Książka jest porywająca, napisana z rozmachem, ale lekko i przyjemnie. To w końcu przygodówka i ja się bawiłam przy niej bardzo dobrze.

Wreszcie też doszło do skutku moje pierwsze spotkanie z autorem, który ma niewątpliwy talent i zmysł obserwacyjny. Trochę cyniczny, ironiczny, ale zawsze w punkt komentujący bieżące wydarzenia. Ciężko mi porównać tę powieść do poprzednich, bo ich nie czytałam, ale teraz na pewno będę chcieć nadrobić wcześniejsze.
esclavo dodał: 17 VII 2020, 19:48:27

Kwestia ceny
ocena przydatności opinii: +0 | -0

W thrillerach psychologicznych lubię ten moment zaskoczenia, który najczęściej wypada gdzieś w okolicach końcówki książki. Lubię też, gdy przez całą powieść zastanawiam się, co tak naprawdę się wydarzyło. Lubię gdy atmosfera jest ciężka i wszystko wskazuje na to, że zmierzamy ku katastrofie. I wszystkie te "lubię" udało się zawrzeć w "Zdadzie doskonałej". Może i początek nie zachęcał, męczyła mnie Tessa, albo bardziej jej deprasja, co już świadczy o talencie autorki, bo oddała ten stan bardzo dobrze i wiarygodnie. Akcja nie płynęła tak jak się tego spodziewałam, ale z każdą stroną działo się więcej, było bardziej mrocznie, a na jaw wychodziły trudne sprawy przeszłości. Warto było jednak przebrnąć przez ten początek, bo to co zaserwowała autorka w swoim debiucie totalnie mnie zaskoczyło. Zakończenie wbiło w fotel, a elementy ukladanki wskoczyły w swoje miejsca. Książka bardzo mi się podobała, miała swój klimat, nie było błędów logicznych, a całość była spojna. Pomysł na fabułę jest oryginalny i nie trąca schematem. To thriller (prawie) idealny. Wielbiciele gatunku nie powinni przejść obok niego obojętnie. Bardzo polecam.
esclavo dodał: 20 VII 2020, 09:54:58

Zdrada doskonała
ocena przydatności opinii: +0 | -0

"Gołąb i wąż” to przez wielu jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Promowana przez Wydawnictwo We Need YA z wielką pompą i gadżetami – na które ciężko było się nie skusić. Historia przedstawiona w książce opowiadana jest z punktu widzenia dwójki bohaterów: Louise le Blanc i Reida Diggory’ego...
http://terapiaksiazkoholika.com/?p=1
TerapiaKsiazkoholika dodał: 20 VII 2020, 18:27:56
Ocena książki: 4.5
Gołąb i wąż
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Jakub Ćwiek stworzył powieść smutną, prawdziwą i pełną nostalgii. Przenosimy się do lata 1997 roku gdy Polskę zalewała powódź stulecia. Miałam wtedy 6lat i byłam za mała, żeby pamietać dokładnie szczegóły. Gdzieś majaczą mi przebitki tych tragicznych wydarzeń, jednak nie byłam ich świadkiem. Jednak powódź i wielka woda zawsze mnie przerażały i takie samo przerażenie towarzyszyło mi podczas czytania. Historia stworzona przez autora powrót do przeszłości pokazany w realny sposób, bez upiększania, bez patosu. W swoim stylu, takim swobodnym i jakby od niechcenia, połączył dramat z thrillerem i oparł to na faktach. Książka jest niesamowicie wciągająca i nieodkładalna, a klimat jest duszny i katastroficzny. Gdy dodamy do tego chłopców, którzy muszą zmierzyć się z wieloma trudnościami, jako głównych bohaterów, otrzymamy powieść trzymającą w napięciu aż do ostatniej strony.
esclavo dodał: 21 VII 2020, 09:31:54

Topiel
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Chciałabym zachęcić was to zapoznania się z moją recenzją powieści Kelly Irvin pt. "Syn siodlarza" ^_^ Zatem jeśli znajdziecie chwilę, zajrzyjcie na mój blog ^_^
➡️ https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-syn-siodlarza-kelly...
Amarisa dodał: 21 VII 2020, 13:43:17
Ocena książki: 5.0
Syn siodlarza
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Jak to jest, że za każdym razem gdy sięgam po powieść obyczajową podejrzewam jak się ona skończy, a i tak całość czytam z zapartym tchem? Tak było i podczas czytania "Pensjonatu Samotnych Serc" Zofii Ossowskiej.

Pensjonat Samotnych Serc, czyli pensjonat w którym każda zraniona dusza znajdzie ukojenie. Prowadząca go pani Wiesia jest znana w całej okolicy ze swojej życzliwości oraz pysznych szarlotek. Tym razem do tego zacisznego miejsca, o którym nie znajdziecie ani jednej wzmianki w Internecie, przyjeżdża młoda kobieta z Warszawy - Matylda. Jakie tajemnice skrywa jej przeszłość oraz co ukrywa tajemniczy syn właścicielki pensjonatu?

Już od pierwszych stron dałem się wciągnąć w historię tej doświadczonej przez los kobiety, Matyldy. Z każdą stroną coraz lepiej poznajemy jej przeszłość, tworząc zarys jej prawdziwego życia, które skrywało się pod otoczką idealnego życia. Powieść ta pokazuje, że nie zawsze wszystko jest takie, jak nam się wydaje. Niejednokrotnie podejmujemy decyzje, które odbijają się na naszym całym dalszym życiu. Nie zapominajmy jednak, że zazwyczaj mamy przy sobie bliskie osoby którym możemy się zwierzyć ze swoich problemów.

Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mi, że aż tak bardzo polubię czytać powieści obyczajowe, zdziwiłbym się. Jak teraz jednak widzę, mają one w sobie to coś co wzbudza emocje w czytelniku. Może nie chodzi o skomplikowaną fabułę, zwroty akcji tylko EMOCJE od A do Z. Naprawdę, nie pamiętam kiedy ostatnio uroniłem łzy podczas czytania jakiejś powieści, tym razem jednak miało to miejsce. Szarpała mną bezsilność i wile skrajnych emocji, przez co ponownie nie mogłem się oderwać od lektury. Komu polecam? Osobom które chcą poznać ciepło płynące z serca właścicielki Pensjonatu Samotnych Serc, zagubionym duszom i oczywiście zwolennikom obyczajówek. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie, bo ja bawiłem się świetnie podczas czytania.
bookoholik27 dodał: 23 VII 2020, 13:39:31

Pensjonat Samotnych Serc
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Gdy zauważam zapowiedź kolejnej części serii od Penelope Bloom, nawet się nie zastanawiając, wiem że muszę ją przeczytać. I tak było z Jej Sekretem. To już 5 część, jednak można je spokojnie czytać bez trzymania kolejności lub totalnie wybiórczo. (Tak, ciągle jeszcze przede mną Banan).
Tym razem poznamy historię Violet, która by dostać wymarzoną pracę zmusza wziętego pisarza (równocześnie potencjalnego pracodawce) do przyjęcia jej na etat, ale też zataja przed nim pewien sekret. Jak możmy się domyślić, będzie z tego niezły bałagan. Ale za to uroczy i przyjemny, chociaż lekko przewidywalny. Jeśli porównywać poszzególne tomy między sobą, to Sekret jest najbardziej romantyczny z całej serii. Mniej tu żartów, dwuznacznych sytuacji czy dziwnych momentów. Za to jest słodko, cukierkowo i ciągle zabawnie. I pojawia się moja ulubienica - czyli Babcia z Jej Wisienek (zresztą to moja ulubiona część). Ta króciutka historia napewno wprowadzi czytelnika w dobry nastrój, otuli jak kocem i umili wieczór. Tym razem mogę ją polecić fankom romantycznych historii i to bez obaw, że będą zgorszone. Według mnie to bardzo dobra komedia romantyczna i tak, mam nadzieję, że doczekam się kolejnych tomów.
esclavo dodał: 23 VII 2020, 19:35:18

Jej sekret
ocena przydatności opinii: +0 | -0

O książce słów kilka znajdziecie na moim blogu. Sprawdźcie koniecznie, czy ten cały medialny szum wokół tego tytułu, jest naprawdę zgodny z rzeczywistością i warto sięgnąć po tę książkę...

https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-krolestwo-dusz-rena...
Amarisa dodał: 26 VII 2020, 13:12:32

Królestwo dusz
ocena przydatności opinii: +0 | -0

"Zawsze w porę" to książka z gatunku tych pozytywnych i optymistycznych. Losy bohaterów momentami się gmatwają, pojawiają się problemy czy trudności, jednak w całym rozrachunku prowadzą do czegoś dobrego. Powieść jest drugim tomem cyklu o Ulicy Wierzbowej, jednak można go czytać bez znajomości poprzedniego. Ja tak zrobiłam, ale nie miałam poczucia, że czegoś nie wiem. Rozumiem dlaczego ta książka może się podobać. Jest lekka, przyjemna, szybko się czyta. Klimat jest małomiasteczkowy, wszyscy się znają, lubią. Autorka ma sympatyczny i poprawny styl. Niestety mnie ta powieść momentami nużyła, ale ja w obyczajówkach potrzebuję więcej akcji i takiego "pazura".
esclavo dodał: 26 VII 2020, 16:52:06

Zawsze w porę
ocena przydatności opinii: +0 | -0

Chciałabym odwiedzić Barcelonę, jednak w tym roku, z wiadomych wzgledów, to się nie uda. Przynajmniej w ten realny sposób, bo czytając Malarza Dusz mogłam poczuć taką namiastkę tej podróży.

Autora znam z Katedry w Barcelonie, jednak tym razem nie spotykamy się w średniowieczu, ale w 1901 roku, kiedy to Hiszpania targana jest wewnętrznymi niepokojami. Falcones, oczywiście w swoim stylu, z pełną wiedzą historyczną, wprowadza nas w świat uciskanej biedoty. I robi to plastycznie, realnie i porywająco. Chociaż nie mogę powiedzieć, że od razu się wciągnęłam, bo początek sprawiał mi trudność, a gabaryt przerażał. Jednak nie żałuję ani chwili.

Oprócz piękna Barcelony, autor świetnie wykreował bohaterów. W szczególności postacie kobiece, ich determinację, odwagę i mądrość. Chociaż od wydarzeń dzieli nas ponad 100lat widzimy jakie zaszły zmiany, a gdzie niestety nic się nie zmieniło.

Nie jest to łatwa lektura, nie jest to czytadło na jeden wieczór. To porywająca, czasem smutna historia, o poszukiwaniu siebie, poświęceniu i walce. Historyczna, pełna realizmu i niepowtarzalnego klimatu. Polecam.
esclavo dodał: 26 VII 2020, 19:37:00

Malarz dusz
ocena przydatności opinii: +0 | -0

|< << < 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227  > >> >| | Wszystkich opinii: 4041