"Kiedy pierwszy raz zobaczyłem człowieka, który miał zbawić świat, siedział niedaleko
głównej studni w Nazarecie, z jaszczurka wystającą mu spomiędzy warg. Tylko ogon i tylne
łapki były widoczne na zewnątrz; przednie łapki i głowa zniknęły w ustach. Miał sześć lat, jak ja, i broda jeszcze mu nie wyrosła, wiec nie przypominał tych portretów, jakie znacie. Oczy były jak ciemny miód i uśmiechały się do mnie spod strzechy błękitnoczarnych loków otaczających jego twarz. W tych oczach jarzyło się światło starsze niż Mojżesz.
- Nieczysty! Nieczysty! - wrzasnąłem, wskazując chłopca, by moja matka wiedziała, że znam Prawo.
Ale nie zwróciła na mnie uwagi, podobnie jak wszystkie inne matki napełniające dzbany
przy studni.
Chłopiec wyjął jaszczurkę z ust i oddał młodszemu bratu, siedzącemu obok na piasku.
Maluch bawił się z nią przez chwile i drażnił, a uniosła się, jakby chciała go ukąsić.
Wtedy chwycił kamień i rozbił jej głowę. Zaskoczony, popychał jaszczurkę palcem, a kiedy
doszedł do wniosku, że nic już nie zrobi, podniósł ja i oddał z powrotem starszemu bratu.
Ponownie trafiła do ust, ale zanim zdążyłem wykrzyczeć oskarżenie, wysunęła się żywa, wijąca się, gotowa znowu kąsać. Podał ja młodszemu bratu, a ten uderzył mocno kamieniem, raz jeszcze kończąc, czy rozpoczynając, cały proces.
Patrzyłem, jak jaszczurka ginie kolejne trzy razy. Wtedy się odezwałem.
- Też chce tak robić.
Zbawiciel wyjął jaszczurkę z ust i zapytał:
- Która część?" |
Zaruf dodał: 24 VI 2014, 10:57:07 |
głosy: +0 | -0 |
|
"- Tak, proszę pana – rzekł Valora i zwrócił się do Tracy’ego: - Pracuje pan dla firmy zaledwie dwa tygodnie – powiedział – a zachciewa się panu posady, o którą Nimmo, Peberdy i Ringert starali się odpowiednio dwadzieścia, dwadzieścia pięć i trzydzieści lat. Zgadza się?
- Tak, proszę pana.
- Ledwie pan zaczął pracować u Otto Seyfanga, a już chce pan dostać najlepszą posadę?
- Tak, proszę pana.
- I wie pan wszystko o kawie i pracy kipera?
- Tak, proszę pana.
- Jak smakuje dobra kawa?
- Jak kawa.
- A jak smakuje najlepsza kawa?
- Jak dobra kawa.
- Co odróżnia dobrą kawę od najlepszej kawy?
- Reklama." |
Zaruf dodał: 24 VI 2014, 10:42:05 |
głosy: +0 | -0 |
|
"– Zasada Sangamona. Im prostsza cząsteczka tym lepszy drag. Więc najlepszy jest tlen, raptem dwa atomy. Drugi – podtlenek azotu. Trzy atomy. Na trzecim miejscu etanol – dziewięć. wszystko dalej to już masa atomów.
– No i?
– Z atomami jest jak z ludźmi. Jeśli ich zebrać mnóstwo do kupy, nigdy nie wiadomo, co z tego wyniknie." |
Zaruf dodał: 19 VI 2012, 08:59:17 |
głosy: +0 | -0 |
|
"w Biblii nic nie jest dowodnie fałszywe ani dowodnie prawdziwe. Gdyby było dowodnie fałszywe, Biblia byłaby kłamstwem, a gdyby było odwrotnie, wtedy można by udowodnić istnienie Boga i nie byłoby miejsca na wiarę." |
Zaruf dodał: 19 VI 2012, 08:54:47 |
głosy: +0 | -0 |
|
"Obowiązuje tylko jedna zasada: Dowozicielator ma honor, dowozi pizzę w trzydzieści minut. Jeśli nie, możesz se wziąć ją za darmo, zastrzelić kierowcę, rąbnąć mu samochód, a oprócz tego wytoczyć firmie proces." |
Zaruf dodał: 19 VI 2012, 08:54:15 |
głosy: +0 | -0 |
|
"Człowiek - dopóki nie skończy dwudziestu pięciu lat - często myśli sobie, że gdyby nie splot okoliczności, to zostałby najbardziej zajebistym skurwysynem na świecie. Że też nie wpadłem na to - myśli - żeby przenieść się do klasztoru w Chinach i przez dziesięć lat uczyć się wytrwale wschodnich sztuk walki. Że też kolumbijscy baronowie narkotykowi - myśli dalej - nie wykończyli mojej rodziny, bo wtedy mógłbym przysiąc im zemstę, że też nie zapadłem na śmiertelną chorobę - marzy - i nie został mi rok życia, bo wtedy mógłbym poświęcić się zwalczaniu ulicznej przestępczości. Że też nie rzuciłem szkoły - konkluduje - i nie pielęgnowałem w sobie zajebistości...
Hiro też tak myślał, dopóki nie spotkał Kruka. W pewnym bardzo konkretnym sensie spotkanie z Krukiem pozbawiło go złudzeń. Teraz nie musi się martwić, że nie został najbardziej zajebistym skurwysynem na świecie. Ta rola jest już zajęta. Jej ukoronowaniem - tym, co stawia prawdziwe, mistrzowskie zajebiste skurwysyństwo/ poza zasięgiem maluczkich - jest posiadanie bomby wodorowej. Gdyby nie bomba wodorowa, człowiek wciąż mógłby aspirować do tego i owego. Może znalazłby jakąś piętę achillesową Kruka? Może coś by podpatrzył, gdzieś się wślizgnął, podrzucił świnię i wyciął numer? Ale nuklearny parasol Kruka stawia tytuł poza zasięgiem.
No i dobrze. Czasami wystarczy być małym skurwysynkiem. Znać swoje ograniczenia. Zadowalać się tym, co się ma." |
Zaruf dodał: 19 VI 2012, 08:50:10 |
głosy: +0 | -0 |
|
"- Jestem Gruby Charlie Nancy, pani przyszły zięć, i darzy mnie pani ogromną sympatią - oznajmił z głębokim przekonaniem Spider.
Matka Rosie przełknęła ślinę i zamrugała, patrząc na niego.
- Może i jesteś Gruby Charlie - rzekła niepewnie. - Ale wcale nie darzę cię sympatią.
- A powinna pani - podsunął. - Jestem niewiarygodnie sympatyczny. Niewielu jest ludzi tak sympatycznych jak ja. Moja sympatyczność nie ma granic, ludzie gromadzą się w miejscach publicznych, by dyskutować o tym, jak wielką darzą mnie sympatią. Mam w domu kilka pucharów i medal przyznany przez władze małego państewka w Ameryce Południowej, doceniające moją ogromną sympatyczność i fakt, jaki jestem cudowny. Oczywiście nie zabrałem go ze sobą, przechowuję medale w szufladzie ze skarpetkami." |
Zaruf dodał: 19 VI 2012, 08:42:49 |
głosy: +0 | -0 |
|