|
edziulka | 26 XI 2011, 23:08:35 (ponad 13 lat temu) |
+1 -0 | 1# |
Miewam takie chwile refleksji, rozliczeń z życiem, i wtedy mi się zaczynają zrywy motywacji do osiągania celów Często po pierwszym entuzjaźmie kiedy się okazuje że to nie jest takie hop - siup mi się odechciewa - i to jest dobry moment na selekcję: co jest dla mnie naprawdę ważne i o co chcę powalczyć. Choć ja i tak mam skłonności do ucieczki, jak mi coś nie wychodzi szybko włącza się wątpiciel, potem racjonalizator: myśli w stylu - a po co mi to potrzebne, mam już kilka alternatywnych pomysłów na siebie... i często mam wrażenie że gdyby nie jakieś korzystne dla mnie zbiegi okoliczności, albo pomoc innych ludzi którzy mnie ciągną, męczą doopę, motywują to wielu rzeczy bym nie osiągnęła, gdzieś po drodze bym się poddała, odpuściła. Dużo rzeczy dostałam od życia ot tak, bez wysiłku, i chyba trochę rozpieszczona jestem, jak coś tego wysiłku wymaga a ja się nie sprawdzam to godzi to w moją dumę Ale jak mi zależy albo aktualny stan już bardzo przeszkadza w funkcjonowaniu to ambicja i chęć zmian się włącza
|
|
|
Effa17 | 01 VI 2012, 22:35:16 (ponad 12 lat temu) |
+1 -0 | 2# |
Ja mam bardzo duże plany na przyszłość. Od zawsze marzyłam by być prawnikiem. Teraz mam 17 lat, chodzę do liceum i mam jasny cel przed sobą - robić wszystko by nim być. Staram się uczyć jak najlepiej, by potem iść na studia, otworzyć własną kancelarię, a potem robić to co kocham. Owszem, czasami myślę że nie dam rady, że jestem za słaba by spełnić swoje plany na przyszłość itd, jednakże nawet z największego dołka potrafię się wydostać i dalej dążyć do tego celu. Jestem za bardzo ambitna i pracowita by nie spełnić swojego największego marzenia. Oprócz tego jednego marzenia mam jeszcze wiele innych, jednak co do nich uważam, że to tylko marzenia, których nie uda mi się spełnić, gdyż one nie przewidują konkretnej, racjonalnej przyszłości jak dla mnie - niestety.
|
|