hexagramka | Utworzono: 24 XI 2009, 16:10:48 (ponad 15 lat temu) | |
Który wiersz was ostatnio szczególnie zachwycił? Cytujcie tutaj ulubione fragmenty. Ja podzielę się wierszem e.e cummingsa, który użądlił mnie w serce kilka lat temu. Podoba mi się jego brzmienie: "miłość jest gęstsza niż zapomnieć rzadsza niż przypomnieć sobie niezwyklejsza niż fala jest mokra częstsza niż upaść jest najbardziej księżycowa i szalona i mniej jej nie będzie niż całe morze które jedynie głębsze jest od morza miłość jest mniej zawsze niż zwyciężyć mniej nigdy niźli żyć mniej większa niż najmniejsze zacząć mniej mniejsza niż wybaczyć jest najbardziej słoneczna i zdrowa i bardziej nie może umrzeć niż całe niebo które jedynie wyższe jest od nieba" |
Sanai | 24 XI 2009, 23:15:39 (ponad 15 lat temu) | +3 -0 | 1# | |
A ja uwielbiam 'Kruka', 'Krainę snów' i 'Sen' E. A. Poego Zacytuję ten ostatni w oryginale: A Dream Poe Edgar Allan In visions of the dark night I have dreamed of joy departed- But a waking dream of life and light Hath left me broken-hearted. Ah! what is not a dream by day To him whose eyes are cast On things around him with a ray Turned back upon the past? That holy dream- that holy dream, While all the world were chiding, Hath cheered me as a lovely beam A lonely spirit guiding. What though that light, thro` storm and night, So trembled from afar- What could there be more purely bright In Truth`s day-star? |
||
Polly | 08 XII 2009, 19:48:34 (ponad 14 lat temu) | +3 -0 | 2# | |
Ja bardzo lubię poezję Edwarda Stachury i Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej :] "Jesień" Stachura Zanurzać zanurzać się w ogrody rudej jesieni i liście zrywać kolejno jakby godziny istnienia Chodzić od drzewa do drzewa od bólu i znowu do bólu cichutko krokiem cierpienia by wiatru nie zbudzić ze snu I liście zrywać bez żalu z uśmiechem ciepłym i smutnym a mały listek ostatni zostawić komuś i umrzeć |
||
Callice | 22 XII 2009, 19:10:42 (ponad 14 lat temu) | +1 -0 | 3# | |
W sumie od niedawna ugodziła mnie poezja S. Plath. Jednym z moich ulubionych wierszy jest ten poniżej. Hm, sami oceńcie. Lady Łazarz Znów to zrobiłam Co dziesięć lat Udaje mi się - Żywy cud, skóra lśni się Jak hitlerowski abażur, Prawa stopa Przycisk, Twarz bez rysów, żydowskie Cienkie płótno. Wrogu mój Zedrzyj sobie ze mnie ręcznik. Czyżbym wzbudzała strach? Nos, oczodoły, zębów pełny garnitur? Jutro Nie będzie mi już czuć z ust. Wkrótce, wkrótce Ciało, które żarła czarna jama Poczuje się na mnie jak w domu, Uśmiechnę się jak dama. Mam niespełna trzydzieści lat. I jak kot muszę umrzeć dziewięć razy. To był Trzeci Raz. Co za bezsens Unicestwiać tak każdą dekadę. Milion włókien. Pogryzając fistaszki tłum Pcha się, by Patrzeć jak mnie odwijają starannie. Strip - tease monstr. Panowie, panie Oto moje ręce Moje uda. Tak Może i zostały ze mnie tylko skóra i kości, Niemniej jestem tą samą kobietą. Pierwszy raz miałam dziesięć lat. Był to wypadek. Za drugim razem Chciałam wytrwać po kres i już nie wrócić. Kołysałam się Zamknięta w sobie jak muszla. Musieli wołać i wołać. Wygrzebywać ze mnie robaki jak lepkie perły. Umieranie Jest sztuką tak jak wszystko. Jestem w niej mistrzem. Umiem robić to tak, że boli Że wydaje się diablo rzeczywiste. Można by to nazwać powołaniem. Dosyć łatwo jest to zrobić w celi. Dosyć łatwo jest to zrobić i w tym trwać. To teatralny Powrót w dzień Na to samo miejsce i w tę samą twarz, by usłyszeć ten sam krzyk: "Cud"! Jakby mi dano w pysk. Proszę płacić, Za oglądanie moich blizn proszę płacić I za słuchanie serca - Ono znów stuka w ciszy. Proszę płacić, drogo płacić Za każde słowo i dotyk Lub kroplę krwi, Za włosów kosmyk, strzęp ubrania. Tak, tak Herr Doktor. Tak, tak Herr Wróg. Jestem pańskim dziełem. Pańską chlubą. Dziecięciem ze szczerego złota, Które roztapia byle krzyk. Miotam się jak opętana. Proszę nie myśleć, że nie doceniam pańskich starań. Popiół, popiół - Pan go rozgrzebuje, ogląda. Ciała i kości już nie ma - Mydło, Ślubna obrączka, Złota plomba, Herr Got, Herr Lucyfer, Strzeżcie się Strzeżcie. Z popiołu Wstanę płomiennowłosa By połknąć mężczyzn jak powietrze. |
||
Polly | 08 II 2010, 20:59:46 (ponad 14 lat temu) | +4 -0 | 4# | |
"Zawiłość" Kornel Makuszyński Jedną idziemy wciąż drogą, A coraz jesteśmy dalej, Po jednej błądzimy fali, Łodzie się spotkać nie mogą. Wołamy siebie imieniem, Nie znając siebie nawzajem, Jednym błądzimy wciąż krajem, Nie mogąc znaleźć spojrzeniem. Nie mamy celu podróży, A wciąż jesteśmy w pogoni, Nie chcemy połączyć dłoni, Choć jedna droga nas nuży. Cudna zaiste zawiłość! Któż pierwszy w drodze ustanie? Bo jedno mamy pytanie: Czy to nienawiść — czy miłość... |
||
przecineczeknh | 07 IV 2010, 20:45:24 (ponad 14 lat temu) | +3 -0 | 5# | |
Adam Asnyk ,,Dzień i noc'' Dzień ma swój uśmiech ponętny, Błyszczącą weselem postać I ogień życia namiętny; Więc chciałem przy nim pozostać... Ale z kolei na straży, Stoi noc pełna zazdrości, Zdejmuje wesołość z twarzy I uśmiech ginie w ciemności... Noc ma swój smutek niebieski, Tęsknotę pragnień serdeczną, Rozsiewa po kwiatach łezki, Więc chciałem zrobić ją wieczną. Lecz znowu jasność paląca Buszy gmach nocnych bławatów, Urocze widma roztrąca, I rosę wypija z kwiatów. Ty masz dnia jasne oblicze, Wdzięk nocy, co duszę pieści. Twoje spojrzenie dziewicze Łzy razem i uśmiech mieści. Chcąc zgodzić pragnienia sprzeczne, Na żadną nie trafić zmianę, Przy tobie na czasy wieczne, Przy tobie, luba, zostanę! |
||
clary | 08 IV 2010, 16:32:17 (ponad 14 lat temu) | +2 -0 | 6# | |
a ja lubię wiersz Czesława Miłosza 'tak mało' TAK MAŁO Tak mało powiedziałem. Krótkie dni. Krótkie dni, Krótkie noce, Krótkie lata. Tak mało powiedziałem, Nie zdążyłem. Serce moje zmęczyło się Zachwytem, Rozpaczą, Gorliwością, Nadzieją. Paszcza lewiatana Zamykała się na mnie. Nagi leżałem na brzegach Bezludnych wysp. Porwał mnie w otchłań ze sobą Biały wieloryb świata. I teraz nie wiem Co było prawdziwe. |
||
ShimRei | 09 IV 2010, 09:15:55 (ponad 14 lat temu) | +6 -0 | 7# | |
Generalnie najbardziej lubię wiersze Edgara Allana Poe. Wśród nich oczywiście kultowe "The Raven" czy przywoływane przez Sanai "A Dream". Pięknym wierszem jest również "Alone". Edgar Allan Poe - Alone From childhood's hour I have not been As others were; I have not seen As others saw; I could not bring My passions from a common spring. From the same source I have not taken My sorrow; I could not awaken My heart to joy at the same tone; And all I loved, I loved alone. Then -- in my childhood, in the dawn Of a most stormy life -- was drawn From every depth of good and ill The mystery which binds me still: From the torrent, or the fountain, From the red cliff of the mountain, From the sun that round me rolled In its autumn tint of gold, From the lightning in the sky As it passed me flying by, From the thunder and the storm, And the cloud that took the form (When the rest of Heaven was blue) Of a demon in my view. Spośród polskich poetów najbardziej lubię chyba Leśmiana, na co wpływ może mieć fakt, że dokonał świetnych przekładów Poego i jego twórczość ma w sobie nieco z jego stylu |
||
Polly | 12 IV 2010, 15:56:22 (ponad 14 lat temu) | +1 -0 | 8# | |
Fragment fantazji dramatycznej "Za kulisami" Cypriana Norwida Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej, Wokoło lecą szmaty zapalone; Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolny, Czy to, co twoje, ma być zatracone? Czy popiół tylko zostanie i zamęt, Co idzie w przepaść za burzą? - Czy zostanie Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament, Wiekuistego zwycięstwa zaranie... (1869) |
||
madziach05 | 18 IV 2010, 14:38:05 (ponad 14 lat temu) | +1 -0 | 9# | |
Ja bardzo lubię wiersz Phenomenal Woman. Maya Angelou - Phenomenal Woman : Pretty women wonder where my secret lies. I'm not cute or built to suit a fashion model's size But when I start to tell them, They think I'm telling lies. I say, It's in the reach of my arms The span of my hips, The stride of my step, The curl of my lips. I'm a woman Phenomenally. Phenomenal woman, That's me. I walk into a room Just as cool as you please, And to a man, The fellows stand or Fall down on their knees. Then they swarm around me, A hive of honey bees. I say, It's the fire in my eyes, And the flash of my teeth, The swing in my waist, And the joy in my feet. I'm a woman Phenomenally. Phenomenal woman, That's me. Men themselves have wondered What they see in me. They try so much But they can't touch My inner mystery. When I try to show them They say they still can't see. I say, It's in the arch of my back, The sun of my smile, The ride of my breasts, The grace of my style. I'm a woman Phenomenally. Phenomenal woman, That's me. Now you understand Just why my head's not bowed. I don't shout or jump about Or have to talk real loud. When you see me passing It ought to make you proud. I say, It's in the click of my heels, The bend of my hair, the palm of my hand, The need of my care, 'Cause I'm a woman Phenomenally. Phenomenal woman, That's me. |
||
Mokka | 18 IV 2010, 18:11:44 (ponad 14 lat temu) | +4 -0 | 10# | |
Małgorzata Hillar "My z drugiej połowy XX wieku" My ludzie z drugiej połowy XX wieku rozbijający atomy, zdobywcy księżyca, wstydzimy się miękkich gestów czułych spojrzeń, ciepłych uśmiechów. Kiedy cierpimy wykrzywiamy lekceważąco wargi. Kiedy przychodzi miłość wzruszamy pogardliwie ramionami. Silni,cyniczni z ironicznie zmrużonymi oczami. Dopiero pózną nocą, przy szczelnie zamkniętych oknach gryziemy z bólu ręce, umieramy z miłości. |
||
brzoza9 | 28 IV 2010, 21:14:20 (ponad 14 lat temu) | +2 -0 | 11# | |
ja polubiłam ''powrót taty'' Mickiewicza: "Pójdźcie, o dziatki, pójdźcie wszystkie razem Za miasto, pod słup na wzgórek, Tam przed cudownym klęknijcie obrazem, Pobożnie zmówcie paciórek. Tato nie wraca; ranki i wieczory We łzach go czekam i trwodze; Rozlały rzeki, pełne zwierza bory I pełno zbójców na drodze". Słysząc to dziatki biegą wszystkie razem, Za miasto, pod słup na wzgórek, Tam przed cudownym klękają obrazem I zaczynają paciórek. Całują ziemię, potem: "W imię Ojca, Syna i Ducha świętego, Bądź pochwalona, przenajświętsza Trójca, Teraz i czasu wszelkiego". Potem: Ojcze nasz i Zdrowaś, i Wierzę, Dziesięcioro i koronki, A kiedy całe zmówili pacierze, Wyjmą książeczkę z kieszonki: I litaniją do Najświętszej Matki Starszy brat śpiewa, a z bratem "Najświętsza Matko - przyśpiewują dziatki, Zmiłuj się, zmiłuj nad tatem!" Wtem słychać tarkot, wozy jadą drogą I wóz znajomy na przedzie; Skoczyły dzieci i krzyczą jak mogą: "Tato, ach, tato nasz jedzie!" Obaczył kupiec, łzy radośne leje, Z wozu na ziemię wylata; "Ha, jak się macie, co się u was dzieje? Czyście tęskniły do tata? Mama czy zdrowa? ciotunia? domowi? A ot rozynki w koszyku". Ten sobie mówi, a ten sobie mówi, Pełno radości i krzyku. "Ruszajcie - kupiec na sługi zawoła - Ja z dziećmi pójdę ku miastu". Idzie... aż zbójcy obskoczą dokoła, A zbójców było dwunastu. Brody ich długie, kręcone wąsiska, Wzrok dziki, suknia plugawa; Noże za pasem, miecz u boku błyska, W ręku ogromna buława. Krzyknęły dziatki, do ojca przypadły, Tulą się pod płaszcz na łonie; Truchleją sługi, struchlał pan wybladły, Drżące ku zbójcom wzniósł dłonie. "Ach, bierzcie wozy, ach, bierzcie dostatek, Tylko puszczajcie nas zdrowo, Nie róbcie małych sierotami dziatek I młodej małżonki wdową". Nie słucha zgraja, ten już wóz wyprzęga, Zabiera konie, a drugi "Pieniędzy!" krzyczy i buławą sięga, Ów z mieczem wpada na sługi. Wtem: "Stójcie, stójcie!" - krzyknie starszy zbójca I spędza bandę precz z drogi, A wypuściwszy i dzieci, i ojca, "Idźcie, rzekł, dalej bez trwogi". Kupiec dziękuje, a zbójca odpowie: "Nie dziękuj, wyznam ci szczerze, Pierwszy bym pałkę strzaskał na twej głowie, Gdyby nie dziatek pacierze. Dziatki sprawiły, że uchodzisz cało, Darzą cię życiem i zdrowiem; Im więc podziękuj za to, co się stało, A jak się stało, opowiem. Z dawna już słysząc o przejeździe kupca, I ja, i moje kamraty, Tutaj za miastem, przy wzgórku u słupca Zasiadaliśmy na czaty. Dzisiaj nadchodzę, patrzę między chrusty, Modlą się dziatki do Boga, Słucham, z początku porwał mię śmiech pusty, A potem litość i trwoga. Słucham, ojczyste przyszły na myśl strony, Buława upadła z ręki; Ach! ja mam żonę, i u mojej żony Jest synek taki maleńki. Kupcze! jedź w miasto, ja do lasu muszę; Wy, dziatki, na ten pagórek Biegajcie sobie, i za moję duszę Zmówcie też czasem paciórek". |
||
Polly | 04 V 2010, 22:28:10 (ponad 14 lat temu) | +1 -0 | 12# | |
"Miłość w obłokach" Maria Pawlikowska - Jasnorzewska (jeden z moich ulubionych :] ) Aniele czarnowłosy! Skrzydlaty pilocie! Jakież to ręce masz? Białe jak śnieg? Dwie lilie niesportowe, pobladłe w tęsknocie, Czy śnieg ci je wybielił, gdyś po chmurach biegł? Ach! Jestem dziś jak wicher, oszlały, głupi! - w krzyku o tobie zamknął się żywot mój cały. Bóg słowikowi swemu oczy wyłupił, by łzy mu w gardle śpiewały. Chcę cię w milczeniu zachować, w sekrecie, czarny narcyzie! Lecz miłość mi serce całuje i gryzie - na ratunek biegną mi słowa. Jeśli ty, ręce gestem otwarłszy szerokim, zlecisz z nieba na ziemię w świszczącej tęsknocie, ja spadnę równoczesnie z ziemi na obłoki z krzykiem śmierci - anielski, anielski pilocie! |
||
madziach05 | 05 V 2010, 14:18:43 (ponad 14 lat temu) | +3 -0 | 13# | |
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska "Miłość" Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie. Patrzysz w okno i smutek masz w oku... Przecież mnie kochasz nad życie ? Sam mówiłeś przeszłego roku... Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tem. Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków... Przecież ja jestem niebem i światem ? Sam mówiłeś przeszłego roku... |
||
madziach05 | 05 V 2010, 17:50:30 (ponad 14 lat temu) | +4 -0 | 14# | |
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska "Fotografia" Gdy się miało szczęście, które się nie trafia : czyjeś ciało i ziemię całą, a zostanie tylko fotografia, to - to jest bardzo mało... Krótki ale m się bardzo spodobał |
||
ines855 | 06 V 2010, 20:35:49 (ponad 14 lat temu) | +0 -0 | 15# | |
Juliusz Słowacki- Sonet Już północ - cień ponury pół świata okrywa, A jeszcze serce zmysłom spoczynku nie daje, Myśl za minionym szczęściem gonić nie przestaje, Westchnienie po westchnieniu z piersi się wyrywa. A choć znużone ciało we śnie odpoczywa, To myśl znów ulatuje w snów i marzeń kraje, Goni za marą, której szczęściu niedostaje, A dusza przez sen nawet drugiej duszy wzywa. Jest kwiat, co się otwiera pośród nocy cienia I spogląda na księżyc, i miłe tchnie wonie, Aż póki nie obaczy jutrzenki promienia. Jest serce, co się kryjąc w zakrwawionym łonie, W nocy tylko oddycha, w nocy we łzach tonie, A w dzień pilnie ukrywa głębokie cierpienia. A drugi: Jan Andrzej Morsztyn Przebóg! Jak żyję, serca już nie mając? Nie żyjąc, jako ogień w sobie czuję? Jeśli tym ogniem sam się w sobie psuję, Czemuż go pieszczę, tak się w nim kochając? Jak w płaczu żyję, wśród ognia pałając? Czemu wysuszyć ogniem nie próbuję Płaczu? Czemu tak z ogniem postępuję, Że go nie gaszę, w płaczu opływając? Ponieważ wszystkie w oczach u dziewczyny Pociechy, czemuż muszę od nich stronić? Czemuż zaś na te narażam się oczy? Oto moje dwa ukochane :] |
||