Po ogromnym rozczarowaniu jakim była „Elita”, czyli drugi tom, z wahaniem sięgałam po „Jedyną”.
Jak szczęśliwa byłam gdy okazało się, że Kiera Cass zmienił trochę swój styl pisania. America powróciła do swojego dawnego zdecydowania i wreszcie podjęła decyzję z kim zamierza przeżyć swoją przyszłość (oczywiście, wiadomo kogo wybierze). Inne bohaterki również zaskakiwały. Celeste daje się nawet polubić, a Kriss można zacząć nie cierpieć.
Kiera Cass zaskakuje i to nie tylko przy kreowaniu postaci. W szczególności końcówka może spowodować niezły wstrząs. Mi w jednym momencie szczęka opadła do ziemi – w życiu bym się tego nie spodziewała... W tej części jest więcej akcji. Tylko nadal mam pretensje do autorki za ukrócenie wątku rebeliantów – niby coś się tam rozwija, ale nadal koniec nie wyjaśnia wielu spraw. Po prostu zostawione jest to samemu sobie. Tak samo jak podział klasowy – został zniesiony czy jednak nie? Końcówka to jeden wielki chaos, tak jakby Kiera Cass wiedziała, że musi zakończyć i zrobić to jak najszybciej.
Co do wszystkich trzech tomów, bo o końcu serii mówić nie możemy, gdyż mają powstać kolejne części ze świata „Selekcji”, są to proste historyjki, dosyć ciekawe, ale nie jakieś wybitne, dobre na zimne, jesienne i zimowe wieczory.
http://magiczneksiazki.blogspot.com/