Ciąg dalszy przygód Artemisa i Jarlaxlea

Recenzja książki Obietnica Króla-Czarnoksiężnika
Po Trylogii Klingi Łowcy Robert Anthony Salvatore najwyraźniej doszedł do wniosku, że pora pozwolić odetchnąć największemu malkontentowi Zapomnianych Krain i powrócić do jego mrocznego alter ego – Artemisa Entreri – i Jarlaxle'a. Jednocześnie zapadła decyzja o wyłączeniu Sługi Reliktu z jego dotychczasowego umiejscowienia w cyklu Ścieżek Mroku i uczynienia go pierwszym tomem nowej trylogii o nazwie Najemnicy, traktującej o skrytobójcy z Calimshanu i jego drowim wspólniku z Bregan D'aerthe.

Akcja Obietnicy Króla-Czarnoksiężnika, drugiej części Najemników, rozgrywa się po opowiadaniu Ten przedziwny miecz z antologii Krain Cienia, toteż warto zaznajomić się ze wspomnianym utworem przed sięgnięciem po książkę będącą przedmiotem niniejszej recenzji.

W swej najnowszej powieści Salvatore zabiera czytelnika na wyprawę po Ziemiach Krwawnika, a konkretnie po Vaasie, gdzie na światło dzienne wydobywane są potężne artefakty należące ongiś do Zhengyi, tytułowego Króla-Czarnoksiężnika, w tym niezwykła, magiczna księga zdolna wznieść całą fortecę. Kiedy ów tom wpada w ręce pomniejszej czarodziejki, sprawy przybierają zły obrót. Komendant Ellery z Vaasańskiej Bramy ma za zadanie zgromadzić drużynę, która zdoła położyć kres zagrożeniu nim stanie się ono nie do opanowania. W szeregi grupy wstępują Artemis Entreri i Jarlaxle, obaj obrastający w sławę niepokonanych śmiałków, niestrudzenie toczących bój ze złem - a przynajmniej takie są pozory. W istocie zaś, zarówno oni, jak i pozostali członkowie drużyny kierują się o wiele bardziej partykularnymi interesami, co w efekcie może się okazać bardziej niebezpieczne niż moc artefaktów Zhengyi.

Niezaprzeczalnym walorem książki są ciekawie zarysowane postacie, a szczególnej satysfakcji dostarcza obserwowanie interakcji pomiędzy dwójką głównych bohaterów. Co więcej, Artemis Entreri wreszcie przestał być postacią statyczną – dzięki machinacjom swego wspólnika skrytobójca zaczyna odkrywać w sobie uczucia, o które nigdy by się nie podejrzewał. Uważam, iż zabieg ten wyszedł na dobre zarówno osobowości Entreriego, jak i samej powieści. Na uwagę zasługuje również krasnoludzki zabójca, Athrogate – jego kreacja zdecydowanie wybija się ponad przeciętność. Pozostali bohaterowie są już mniej frapujący, ale i tak nie wypadają najgorzej. Szkoda mi tylko komendant Ellery, której obiecujący potencjał został zupełnie zmarnowany.

Niestety, Obietnica Króla-Czarnoksiężnika nie dała mi samych powodów do zachwytu. Tym, co najbardziej działało mi na nerwy podczas lektury książki, są nużące opisy walk, momentami tak niechlujne, że nie bardzo wiadomo, co się właściwie dzieje. Nie wiem, na ile jest to winą tłumacza, a na ile spowodowane indolencją autora, lecz można zauważyć u Salvatore'a pewną manierę opisywania bitew i potyczek z najdrobniejszymi wręcz detalami. W ten sposób czytelnik jest informowany o każdym wysunięciu stopy przez Entreriego, każdej wymianie ciosów, uniku, zwodzie, pchnięciu i skoku, a wszystko to skrytobójca fantazyjnie wykonuje z pompą właściwą Neo z Matrixa. Co gorsza, Salvatore rzadko kiedy powstrzymuje się od dokładnego nakreślenia walki z każdym kolejnym przeciwnikiem, toteż w całej powieści jest co najmniej kilkadziesiąt deskrypcji zarzynania gargulców, z czego większość jest do siebie łudząco podobna. Czasem można odnieść wrażenie, że autor po prostu kopiuje linijki z ruchami Drizzta i zmienia w nich tylko imię postaci oraz rodzaje broni. Gdyby z Obietnicy Króla-Czarnoksiężnika usunąć wszystkie sceny o tematyce batalistycznej, objętość książki zmniejszyłaby się o połowę.

Polskie wydanie powieści nie może się, niestety, poszczycić żadnym znakiem jakości. Tłumaczenie jest miejscami bardzo toporne, a i literówek nie brakuje. Brakuje nawet zgodności w translacji, albowiem coś, co na zamieszczonej na początku mapce nosi miano Vaaskich Wrót, we właściwym tekście pojawia się już jako Vaasańska Brama.

Drugi tom Najemników z pewnością zadowoli fanów twórczości Salvatore'a, dla mnie jednak Obietnica Króla-Czarnoksiężnika za bardzo trąci zbeletryzowanym raportem z sesji typu "idziemy do zamku siekać potwory". Z takimi postaciami mogło wypaść znacznie lepiej, aczkolwiek przygody Artemisa i Jarlaxle'a i tak czyta się o wiele przyjemniej niż historie z Drizztem w roli głównej.
Dodał:
Dodano: 16 VIII 2009 (ponad 15 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 558
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Krzysztof
Wiek: 31 lat
Z nami od: 30 VII 2009

Recenzowana książka

Obietnica Króla-Czarnoksiężnika



Info tyt. oryg.: The Promise of the Witch King tłum.: Anna Studniarek str.: 368 cykl: Najemnicy tom 2 Opis "Zostawię ci duszę, ale nie życie. Ciesz się, że odnalazłem w sobie trochę litości." Król-Czarnoksiężnik Licz o niewypowiedzianej mocy, który podobno został zniszczony, a jednak jakimś sposobem nadal włada całą krainą. Paladynka Obrończyni dobra ukrywająca tajemnice równie mroczne, co ka...

Ocena czytelników: 5.5 (głosów: 2)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5