Jdnak jakiś żal pozostał.

Recenzja książki Bez żalu
Tej autorki nie trzeba przedstawiać fankom romantycznych opowieści. Mia Sheridan ma stałe grono odbiorców, a jej powieści przez wzgląd na emocje w nich zawarte cieszą się niesłabnącą popularnością nie tylko w Polsce. Z wielkim zdziwieniem zauważyłam, że w „Bez żalu” początkowo nie znalazłam tego, co urzekło mnie w „Bez słów".

Początek powieści uważam za bardzo udany. Jessica była słodkim dzieckiem, które uciekało w świat bajek i baśni od ciągłych awantur w domu. To właśnie tym zyskała przychylność Callena. Chłopiec nie ma bowiem łatwego życia, a jego nowa przyjaciółka okazała się kimś bardzo ważnym w jego życiu. Gdy spotykają się po latach, Callen jest zblazowanym gwiazdorem, którego życie kręci się wokół kobiet i alkoholu. To jednak nie odstrasza dziewczyny, która od lat potajemnie się w nim podkochuje.

Czyżby właśnie na tym polegała prawdziwa odwaga: działaniu pomimo strachu? Podążaniu za dogmatami swojej wiary i głosem serca prosto w wir walki, do której zostało się wezwanym?

Tę powieść śmiało można podzielić na trzy części, które cechują całkowicie różne emocje, towarzyszące mi podczas czytania. Mamy tu bardzo wzruszające momenty w towarzystwie dzieci, kiedy to Callen i Jessica się spotykają pierwszy raz. Ten wątek, jak już wspomniałam, śledziłam z wielkim zainteresowaniem. Późnej towarzyszymy bohaterom, gdy poznają się na nowo i tu byłam lekko znudzona, do momentu przełomowego. Ostatnia część powieści zdecydowanie różniła się od poprzednich. Akcja nabrała tempa, w niemal sielankowej relacji bohaterów wdarła się cała masa emocji, problemów i uczuć, z którymi nie potrafili sobie poradzić. Ta część powieści Mii Sheridan zdecydowanie ratuje całą książkę, bo gdyby nie pomysł autorki, który niespodziewanie postanowiła wcielić w życie, ta historia byłaby po prostu dość ciekawa, ale niezbyt porywająca.


Intelektualiści sądzący, że wszystkiego można się dowiedzieć, to najgorszy typ naukowców. Wbrew pozorom, niczego nowego się nie uczą.

W „Bez żalu”, za sprawą pracy naszej bohaterki, śledzimy również perypetie najbliższej przyjaciółki Joanny d'Arc. Ta tłumaczona przez Jessicę historia momentami była nawet bardziej interesująca niż współczesna akcja, co jest ogromnym plusem dla tej powieści.

„Bez żalu” jest książką z wieloma obliczami. Potrafi podnieść ciśnienie, ale i momentami lekko uśpić czujność czytelnika. W ostatecznym rozrachunku okazuje się jednak historią, którą warto poznać.
Dodał:
Dodano: 10 V 2019 (ponad 5 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 134
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 38 lat
Z nami od: 01 VIII 2017

Recenzowana książka

Bez żalu



W chwili gdy jedenastoletnia Jessica Creswell poznaje niewiele od niej starszego Callena Hayesa, wie, że jest on jej upragnionym, zranionym księciem. Niedługo potem zawiązuje się między nimi serdeczna przyjaźń, oboje stają się dla siebie wytchnieniem od trosk rodzinnych, a wagon kolejowy, w którym się spotykają – bezpiecznym, magicznym schronieniem, ucieczką od świata. Jest tak do dnia, w którym C...

Ocena czytelników: 4.66 (głosów: 3)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0