Mroczny Meksyk

Recenzja książki Nie przysyłajcie kwiatów
"I tak z dnia na dzień, na widoku wszystkich, to już nie prawo decyduje o ludzkim życiu. To oni, bandyci, rozstrzygają, kto będzie żył, a kto umrze".


Dobro i zło to wzajemnie przenikające się ze sobą światy, które w zależności od konkretnych okoliczności, przybierają różne oblicza. Coś, co dla nas jest oczywistym złem, w innym zakątku świata może reprezentować zupełnie inny wymiar. Takim miejscem jest z pewnością Meksyk - raj lub piekło w jednym, w zależności od tego, przez jaki pryzmat oceniamy otaczający nas świat.

Martin Solares to urodzony w 1970 r. w Meksyku pisarz, rysownik, krytyk i wydawca. Absolwent studiów iberyjskich i iberoamerykańskich na Sorbonie. Jest laureatem Literackiej Nagrody im. Efraína Huerty (1998) raz Literackiej Nagrody im. Juana de la Cabady (2008). Jego pierwszą powieścią była książka pt."Czarne minuty" wydana także w Polsce.

Były policjant Cruz Treviño ukrywa się przed swoimi wrogami, dawnymi kolegami oraz całym szefem komendy – Margaritem, gdyż nie nie chciał wejść na przestępczą drogę. Jego ustabilizowane życie przerywa zlecenie, któremu nie może odmówić – musi odnaleźć porwaną córkę jednego z lokalnych biznesmenów. Treviño powraca więc do miejsca, z którego jeszcze tak niedawno uciekał.

"Nie przysyłajcie kwiatów" to powieść kryminalna, w której odnajdzie się każdy sympatyk klimatu noir. Meksykańska rzeczywistość według Solaresa to brutalna codzienność, w której granica pomiędzy dobrem, a złem dawno została zatarta. Życie mieszkańców to jedynie i aż walka o przetrwanie, w każdej minucie ich życia. To niewątpliwie obraz szokujący, a także wywołujący przerażenie, strach i głęboko skrywane współczucie.

Nie od dzisiaj wiadomo, że Meksyk to ta część świata, do którego lepiej samemu się nie wybierać. Osadzenie przez autora akcji swojej książki w brutalnym krajobrazie miejskim staje się przyczynkiem do szerokiego spektrum analiz. La Eternidad, czyli miejscowość stanowiąca sztampowy przykład miasteczka w Meksyku przeżartego korupcją, w którym prawo zostało dawno zapomniane to mroczne studium tego, jak rodzi się zło. Trudno przy obecnych w powieści mocno realistycznych opisach wymarłych ulic, zamkniętych barów i morderstw popełnianych w bały dzień, uchronić się przed wielowymiarowymi refleksjami w temacie sprawiedliwości.

Martin Solares kreuje dwójkę głównych bohaterów, którzy jedynie pozornie są swoimi przeciwieństwami. Treviño i komisarz Margarito to bowiem zgodnie z kanonami literatury noir bohaterowie, z których jeden zmaga się z niesprawiedliwością, a drugi jest jej narzędziem. Autor jednak nie odgradza dobra od zła, oraz nie dzieli dwójki mężczyzn na bohatera i antybohatera. Zarówno bowiem jeden jak i drugi, próbują sobie w tak beznadziejnej sytuacji zwyczajnie radzić, tylko każdy z nich z zupełnie innym skutkiem.

Powieść Martina Solaresa to dzieło będące przedstawicielem prawdziwej, mrocznej, kryminalnej prozy, w której widoczne krytyczne spojrzenie autora na patologię, jakiej poddaje się jego ojczyzna, jest aż nadto widoczne.

http://www.subiektywnieoksiazkach.pl
Dodał:
Dodano: 23 II 2018 (ponad 6 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 134
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Wiola
Wiek: 38 lat
Z nami od: 04 V 2012

Recenzowana książka

Nie przysyłajcie kwiatów



Mocny i mroczny kryminał noir pióra autora Czarnych minut! Cruz Treviño to były policjant, który musi ukrywać się przed dawnymi kolegami, a zwłaszcza byłym szefem – komendantem policji w La Eternidad, komisarzem Margarito. Treviño bowiem miał dość kryminalnych działań swoich kamratów i po prostu się wypisał – a tego się płazem nie puszcza. Spokojne życie na uboczu przerywa mu zlecenie odszukania...

Ocena czytelników: - (głosów: 0)