START Zdrowie psychiczne

edziulka | Utworzono: 13 II 2011, 17:50:10 (ponad 13 lat temu)
Ciągle myślę temat tabu w naszym społeczeństwie, choć coraz mniej, ponieważ coraz częściej prowadzone są akcje uświadamiające choćby szkodliwość stresu na zdrowie fizyczne, i podkreślające wagę tzw. higieny psychicznej. W każdym szanującym się czasopiśmie regularnie pojawiają się artykuły poruszające tematy nerwic, depresji, alkoholizmu, metod radzenia sobie ze stresem.
Tym niemniej myślę że w dalszym ciągu istnieją przekonania, że problemy psychiczne to nie choroby, że to po prostu słabość, taki człowiek jest po prostu niezaradny, użala się nad sobą. Nie mówi się głośno o potrzebie chodzenia do psychologa, mimo że ogólnie temat zdrowia jest bardzo popularnym tematem w codziennych rozmowach.

Jakie jest wasze zdanie w tej kwestii? Istnieje sprawa ogólnego lekceważenia zdrowia psychicznego? Ważne są takie akcje informacyjne, uświadamiające, poruszanie tych tematów? A może niepotrzebnie wprowadza się "modę" na problemy psychiczne, jest to zwykłe rozdmuchiwanie problemu?

Jaka jest w waszym regionie możliwość z korzystania z opieki psychologicznej, ile jest poradni specjalistycznych? Czy dostęp do porad psychologicznych jw razie potrzeby jest łatwy, wystarczający?

Czy wiecie jak rozwiązywać swoje problemy, gdzie w razie czego szukać pomocy?
Odp: 8, Odsłon: 3407, Ostatni post: ponad 7 lat temu przez Sanai

Odpowiedzi do tematu

Wszystkich odpowiedzi: 8

ramidas | 16 II 2011, 00:17:13 (ponad 13 lat temu) +0 -0 | 1#
Też się nad tym zastanawiałem jakiś czas temu. Ja sobie myślę tak, że kiedyś jakoś nie było tylu psychologów i jakoś ludzi funkcjonowali normalnie. Wydaje mi się, że istnieje pewna zależność między warunkami w jakich człowiek żyje, a jego zdrowiem psychicznym. Człowiek, który jest narażony, na ciągłe wyzwania, pokonywanie własnych słabości, jest odporniejszy na stres. Hartuje ducha. Mam wrażenie, że dzisiejsze czasy cierpią na epidemię cherlactwa duchowego. Brakuje silnych charakterów, autorytetów. Jest kompletnie inna mentalność niż powiedzmy 100 lat temu. To widać choćby po systemie edukacji, który z roku na rok jest coraz gorszy, produkujemy masy idiotów, którzy nie potrafią się przedstawić składnie, a co dopiero przejawiać jakąś formę zaradności życiowej? W tym świetle rosnąca liczba chorób psychicznych wydaje się być dosyć oczywista. Choć oczywiście nie mówię, że to szkoły są odpowiedzialne, za wszystkie odchyłki. ;P

Ja próbowałem korzystać z pomocy psychologa trzy czy cztery razy. Nic z tego nie wyszło konstruktywnego. Pomogli natomiast bardzo przyjaciele. Notabene jedna z tych osób, studiuje psychologię. Cholernie trudno jest być dobrym psychologiem. Cholernie ciężko jest nawiązać z pacjentem kontakt, zbudować z nim odpowiednią relację, otworzyć go i wyciągnąć na światło dzienne sedno problemu. Myślę, że osoba która chce korzystać z pomocy psychologa musi mieć sporo szczęścia i cierpliwości zanim trafi na tą właściwą osobę, z którą się dogada. Z dostępem problemu chyba nie ma. Jest cały wysyp teraz wszelkiej maści psychologów i poradni. Tzn nie wiem... w Warszawie nie ma problemu. Nie wiem jak w innych miastach.

Z chorobami psychicznymi jest też tak, że aby móc pomóc najpierw pacjent musi tego chcieć i samemu się zgłosić do psychologa. Istnieje cała masa chorób, w których jednym ze skutków
jest właśnie odrzucanie wszelkiej formy pomocy. To są sytuacje beznadziejne. Można tylko czekać, aż delikwent spróbuje się zabić, a potem wysłać go na leczenie przymusowe (i tak nieskuteczne często).

Ogólnie choroby psychiczne to ciężka i nie fajna sprawa. Ich liczba rośnie. Moda na nie chyba, też po trochu. Ale to już jest w/g mnie głupota, ale tej za chorobą nie uznaję. Czy rosnąca razem z liczbą chorób liczba psychologów w czymkolwiek pomoże? Nie jestem pewien. Osobiście uważam, że najlepszym sposobem na choroby psychiczne, a przynajmniej depresje jest praca i sport, a najlepiej wyjazd w góry.
edziulka | 16 II 2011, 12:14:14 (ponad 13 lat temu) +0 -0 | 2#
Mnie się wydaje że dzisiejsze czasy nie sprzyjają zdrowiu psychicznemu, bo ludzie się trochę pogubili i zapomnieli o podstawowych wartościach. Od szczęścia osobistego, kochającej rodziny coraz częściej ważniejszy jest sukces zawodowy i pieniądze. wczęsniej tak nie było, to pokolenie wojenne, przedwojenne najbardziej ceni sobie spokój i obecność bliskich. Dla nich sukcesem było utrzymać rodzinę, być dobrym człowiekiem. My pragniemy więcej i więcej, mieć lepszy dom i samochód, szczególnie lepszy od sąsiadów, żeby dziecku nic nie brakowało w sensie zabawek i pieniędzy, a możemy nie zauważyć że brakuje mu miłości, bo nas nie ma w domu. Stawiamy sobie coraz bardziej absurdalne cele, a dążąc do ich osiągnięcia tylko się wypalamy.

Myślę że psychologiem i to dobrym zawsze zostanie ten, kto chce nim być nie dla kasy, ale po to żeby pomagać ludziom. Ktoś z umiejętnością słuchania, wrodzonym taktem, nie dominujący nad innymi, cierpliwy i o dobrej woli. Pacjenci sami się otwierają jeśli poczują się bezpiecznie, zostaną otoczeni atmosferą zaufania i poczują od terapeuty chęć pomocy. Psycholog nawet nie musi rozumieć pacjenta, bo pytanie czy chore myślenie ktoś zdrowy może pojąć, ale musi wiedzieć jak należy postępować i do czego dążyć.

Myślę że dużym problemem na drodze do wyleczenia jest to jak chory jest traktowany przez otoczenie. W tych czasach rzadko się zdarza żeby choremu na depresję czy nerwicę ktoś okazywał jawną niechęć, ale prawdą jest że ludzie się od takich odsuwają, choćby dlatego że ich nie rozumieją i nie mogą się porozumieć. A chory w takich wypadkach tylko coraz bardziej traci nadzieję.
Na studiach na naszym kierunku chyba rok niżej był chłopak, zawsze chodził sam po korytarzach, z mp3 na uszach. Niespecjalnie zwracałam na niego uwagę, bo i nie wyróżniał się wg mnie niczym szczególnym. Koleżanka kiedyś zwróciła moją uwagę na niego śmiejąc się że głośno śpiewa słuchając muzyki. Koleżanki z roku dowiedziały się skądś że cierpi tam na coś, w każdym razie na pewno na depresję. Byłam świadkiem takiej rozmowy koleżanek, w której jedna powiedziała że ona nie rozumie jak kogoś takiego mogli w ogóle przyjąć na studia, przecież nie wiadomo czy mu coś nie odbije i nie przyjdzie kiedyś z bronią i nas wszystkich nie powybija. Druga zaczęła go w pewnym sensie bronić, mówić że depresyjni raczej nie są groźni. A ja siedząc obok nich nie chciałam się odzywać, bo po pierwsze to dla mnie temat dosyć drażliwy, a po drugie po usłyszeniu tego trochę mnie zamurowało. Inteligentne dziewczyny na studiach, a trudno się w nich dopatrzeć jakiegokolwiek zrozumienia. Takie same odczucia miewam kiedy słyszę komentarze ludzi po tym jak ktoś popełni samobójstwo. Trudno mi takie coś zrozumieć
ramidas | 17 II 2011, 00:25:54 (ponad 13 lat temu) +1 -0 | 3#
Trochę się pogubiłem w Twojej logice. Ludzie kiedyś dążyli dokładnie do tego samego co my. Czyli do szczęścia. I ciężko mówić o szczęściu, kiedy Cię nie stać na utrzymanie. Jest jakaś granica miedzy pracą na utrzymanie rodziny, a ślepą gonitwą za hajsem? Po cienkim lodzie stąpasz i ostro wyrokujesz. Nie słusznie w/g mnie.

To co piszesz o psychologach, to sorki, ale kompletne bzdury. Z całego akapitu zgadzam się tylko ze stwierdzeniem, że powinien mieć w sobie chęć pomocy bliźnim i duuużo cierpliwości. Co do kasy... głodny psycholog, to zły psycholog.

Osoba chora psychicznie jest potwornie destrukcyjna dla otoczenia. Na dłuższą metę wręcz niebezpieczna. Przysłowie "z kim przystajesz, takim się stajesz" nie jest tylko ludowym powiedzonkiem. Czytałem kiedyś o badaniach naukowych, o tym że emocje są zaraźliwie i pod pewnymi względami rozprzestrzeniają się podobnie do zwykłych chorób. Zarówno te pozytywne, jak i negatywne i z tym większym natężeniem im bliższe nam osoby na nas oddziałują. Są różne choroby, ale często jest tak, że osoba chora, nie chce pomocy. Nie chce zrozumienia, ale chce uwagi, dużo większej niż się jej należy i poprzez manifestacje swojej inności ściąga właśnie uwagę na siebie. 100 osób uzna wykaże naturalną reakcję - zniechęcenie do takiej osoby, a pojawi się jedna, współczująca z chęcią pomocy. Otoczy troską taką osobę i... wpadnie w pułapkę. Chory/a będzie się natychmiast uzależnia od takiej osoby. Widzi, że im jest jej gorzej tym "przyjaciel" bardziej stara się jej pomóc, poświęca jej więcej uwagi, więcej troski, a 100 innych uważa "zły świat który jej nie rozumie". Dąży do większego usmutniania się, bo dzięki temu ma więcej "pomocy". I jest coraz gorzej, gorzej, gorzej. "Przyjaciel" jest pożerany przez chorobę bliskiej mu osoby. Widzi, że jego pomoc jest bezskuteczna. Chory/a się umartwia coraz bardziej. Okalecza, robi próby samobójcze. Najpierw na próbę potem idzie coraz dalej. To naprawdę wykańcza psychicznie. Z tego nie ma ucieczki. Psycholog tu nie pomoże. Zaczyna się od ośrodka zamkniętego. Ostrych psychotropów, a potem wielu wielu lat terapii... A szanse na wyjście i powrót do normalności i tak małe. Najczęściej jednak taka osoba nigdy nie trafia pod właściwą opiekę.

To o czym pisałem wyżej nosi nazwę BPD - Borderline Personality Disorder. Są tego różne odmiany. Coś, kompletnie przerażającego. Coś co kompletnie rozpieprza psychikę nawet osób zdrowych z otoczenia. Coś o tym wiem.

Ludzie chorzy psychicznie mogą być niebezpieczni i to bardzo. Nie w sensie przyjścia z bronią do szkoły... Choć nie które schorzenia pewnie też tak mają. Twoja koleżanka, jakkolwiek głupia, okazywała jednak zdrowe obawy o własne bezpieczeństwo. Potrzebę pierwotną każdego człowieka, zaraz po fizjologicznych. Jestem w stanie ją zrozumieć. Co do chłopaka... osobie chorej bardzo często pomóc może tylko psycholog. Z moich doświadczeń wynika, że takie osoby najlepiej jest traktować normalnie. Tak jak każdego innego. Można im w ten sposób pokazywać wzorce normalnego zachowania. I lepiej chyba nie dopuszczać takich osób zbyt blisko, bo może się zrobić naprawdę toksycznie. Od tego jest właśnie lekarz.
edziulka | 17 II 2011, 11:57:52 (ponad 13 lat temu) +0 -0 | 4#
O Matko jedyna. Teraz mnie rozwaliłeś kompletnie. Na tyle że odpowiem jak wrócę po weekendzie.

Ktoś się jeszcze wypowie? Nie bać się, to chyba nie aż tak trudny temat?
edziulka | 20 II 2011, 20:53:56 (ponad 13 lat temu) +0 -0 | 5#
Tak, jest różnica. Cienka, wielu jej nie widzi. To się okazuje dopiero po czasie, kiedy np. dzieci się pakują w jakieś kłopoty tylko po to żebyś im poświęcił czas. Bo wolałyby spędzić weekend z Tobą a nie pozostawione same sobie z dużym kieszonkowym.

Mam na myśli to, że do bycia psychologiem, psychiatrą czy czym tam trzeba mieć powołanie, nie wytrzyma tam nikt kto nie ma realnej woli pomagania. Tak od jakiegoś czasu moja kuzynka studiująca medycynę myśli na jaką iść specjalizację, ale nad psychiatrią się długo nie zastanawiała, po prostu wiedziała że nie dałaby rady. Ale weź rozpracuj jeśli łaska moją wypowiedź jaki ma być psycholog i powiedz czemu bzdury bo ja jestem przekonana że mam rację jak mało kiedy.

No teraz to Ty wchodzisz na śliski temat przytaczając przypadek jednego z najpaskudniejszych zaburzeń osobowości i generalizujesz rozciągając charakterystykę na wszystkich psychicznie chorych.

Emocje są zaraźliwe dla ludzi podatnych na wpływy. Ludzie Cię traktują tak jak im na to pozwalasz. Jeśli dajesz sobie grać na emocjach to nie tylko borderline będzie stosował na Tobie szantaż emocjonalny, ale każdy kto zechce.

Ja mam sporo znajomych mających różne problemy. Podchodzę do nich normalnie, nawet nie pomyślałabym o traktowaniu ich jakoś specjalnie. Przecież to nie jest inna kategoria człowieka, w końcu nie wiadomo jak to ze mną samą będzie w przyszłości. W relacjach z chorymi psychicznie mam takie same zasady i wymagania jak z całą resztą: jeśli się traktujemy przyjaźnie, szanujemy się, nie ranimy, to wszystko jest fajnie. Jak ktoś się zachowuje nie fair, to jasno i wyrażnie mówię że nie będę dłużej takiego zachowania tolerować. Jeśli sytuacja się powtarza, zrywam kontakt, albo czasowo zanim osoba nie zrozumie swojego błędu, albo z wielkim bólem, na stałe, choć zawsze tego żałuję bo zrywać znajomość to jak uśmiercać kawałek samego siebie.

Ogólnie razi mnie w ludziach irracjonalność. Głupia przekora. Przewaga negatywnych emocji, negowania wszystkiego. Choć mogę z tym żyć, znosić ten niezrozumiały dla mnie nihilizm w najlepszym przyjacielu. Po prostu widzimy że się w tej kwestii nie dogadujemy więc jej nie poruszamy. Są ludzie serdeczni i wredni, zarówno wśród chorych i zdrowych, a może wśród zdiagnozowanych i nie.

Nawet z własnym mężęm nie trzeba się męczyć jeśli nie może sobie dać rady z alkoholem, nie docierają do niego żadne argumenty. I to nie moje słowa, tylko zakonnika, ojca, który przygotowuje ludzi do wstąpienia w ZM.

A ludzie chorzy potrafią być cudowni, lepiej mi się często z nimi gada niż z tzw. zdrowymi, często są od nich bardziej świadomi, albo na dobrej drodze do. Tylko czasami brakuje siły, bo to trudna droga, nie ma się co czarować.
ramidas | 21 II 2011, 01:22:38 (ponad 13 lat temu) +0 -0 | 6#
God damn it! Napisałem odpowiedź, ale kliknąłem nie ten przycisk i wszystko znikło! Nie mam już siły dziś pisać od nowa. Postaram się odpisać jutro.
Serfer | 21 XI 2016, 20:01:02 (ponad 7 lat temu) +0 -0 | 7#
Zdrowie psychiczne jest jedną z najważniejszych składowych zdrowia całego organizmu. Jeśli się źle czujemy, nasze zdrowie fizyczne nie daje nam szczęścia lub zadowolenia. Wiadomo trzeba o nie dbać, tak jak o siebie. Myślę że chodzenie do psychologa już nie jest takim tabu jak z 10 lat temu chociażby. Gorzej jeśli trzeba chodzić do psychiatry, tego się wstydzimy. Ludzie nie akceptują odmienności, chorych psychicznie, Żydów, anorektyków, Syryjczyków, Murzynów i osób przedstawiających inne odmienności.
Sanai | 21 XI 2016, 21:36:57 (ponad 7 lat temu) +0 -0 | 8#
A ja tam od dłuższego czasu obawiam się o własne zdrowie psychiczne ._.


Wszystkich odpowiedzi: 8

Grupa: Żyjmy świadomie!

Żyjmy świadomie! Grupa zrzeszająca webookowiczów którzy chcą lepiej poznać siebie, swoje relacje z innymi ludźmi, i z resztą świata Dla każdego!
Typ grupy: Otwarta
Dołączenie: każdy może dołączyć
Założyciel: edziulka
Utworzono: 07 II 2011, 16:49:22
(ponad 13 lat temu)
Kategoria: Zdrowie (grup: 3)
Tematów: 3
Członkowie: 19 (pokaż członków grupy)

Dyskusję obserwują

Użytkownicy obserwujący dyskusję (2):

Informacja podświetlona na zielono oznaczają, że użytkownik widział wszystkie nowe posty w tym temacie. Natomiast informacja czerwona oznacza, że jeszcze nie czytał najnowszych postów.

nie czytał
ArienneMD
przeczytał
ramidas

Menu

Szukaj. Aby znaleźć grupę lub temat wybierz jedną z kategorii poniżej, a nad listą grup/tematów będzie widoczne pole wyszukiwania.
START: Kategorie grup

Nowe grupy dyskusyjne
    - Nowo dodane tematy
    - Nowe wypowiedzi w tematach

Ranking tagów opisujących grupy