Kup książkę [edytuj książkę]

Nikodem Dyzma 2000

Zbiór kilkudziesięciu felietonów znanego duetu autorskiego (autorów Trzeciej Rzeczpospolitej od płota do płota), drukowanych w „Gazecie Wyborczej” jako Jazda na gapę. Zmiana tytułu jest dla czytelnika jednoznaczna i oczywista już po paru tekstach. Kim był Nikodem Dyzma II RP - a właściwie którzy z ówczesnych polityków się na tę postać literacką złożyli - wiadomo, dzięki popularności Dołęgi Mostowicza, powszechnie. Bereś i Skoczylas bez wysiłku dowodzą, że typ to nie tylko nieśmiertelny, ale i wielce płodny: w III RP doprawdy imię jego brzmieć może Legion. Nasze felietony to owoc tragicznej pomyłki. Od dziecka chcieliśmy robić w kulturze. Marzył nam się niewielki Nobelek stojący w kuchni obok zlewozmywaka albo wiszące na balkonie obok świątecznego zająca „Dzieła zebrane oraz inne utwory” w półskórku ze wstępem Stephena Kinga: „Bez Beresia i Skoczylasa byłbym nikim”. Pierwsze ogniwo splotu nieszczęść zostało wykute w poczekalni hurtowni, gdzie szukaliśmy pracy. Poproszono nas o CV. Nie wiedzieliśmy, co to znaczy, więc napisaliśmy, że naszym zdaniem bitwa pod Grunwaldem była w 1331 roku pod Płowcami. Właściciel wywalił nas na pysk, a nasz tekst wsadził w butelkę i wrzucił do Wisły. Wisła akurat grała z Realem Sarogossa, gdzie wyjechał Adam Michnik, żeby odetchnąć od nieznośnego profesjonalizmu swoich dziennikarzy. Te ich teksty: na czas, na wymiar, na temat. A tu otwiera butelkę i oczom nie wierzy: nasz tekst zaczyna się jak przemówienie Kim Ir Sena, w środku wygląda na wykres autorstwa Grzegorza Kołodki, a końca nie ma. W Michniku obudził się figlarz: - Rozpowiem, że to są dowcipne felietony. Żart udał mu się częściowo: uwierzyliśmy mu tylko my. mało tego - nadaliśmy sobie prawo recenzowania polityków. Postanowiliśmy nawet zebrać te teksty z „Wyborczej” w książkę pod tytułem Nikodem Dyzma 2000. Że niby polska klasa polityczna - ta sól ziemi , krew i majonez z majonezu - tożsama jest z nieudacznikiem i cwaniakiem wykreowanym przez Dołęgę-Mostowicza. Mogło w nas tkwić pewne moralne prawo, bo sami jesteśmy Nikodemami Dyzmami dziennikarstwa. gramatyki uczyliśmy się w podziemiu, zwischenrufy ćwiczyliśmy na schodach, a pointy to dla nas botki, w których łyżwiarki szyją swetry. To nie koniec łańcucha pomyłek. Na czas kampanii wyborczej Stanisław Tyczyński, sef RMF - największego radia, postanowił przypomnieć dzieje błyskotliwej kariery Dyzmy, a u nas zamówił cykl audycji. W nim też obudził się figlarz: - Rozpowiem, że w radiu nastał czas facetów z dykcją z dykty. Ale wszelkie rekordy figli pobilo wydawnictwo Prószyński i S-ka, decydując się na wydanie naszych felietonów.

http://www.proszynski.pl/Nikodem_Dyzma_2000-p-1718-.html

[edytuj opis]

Czytelnicy tej książki polecają

Niestety zbyt mało osób przeczytało tę książkę, aby móc polecić Ci inne publikacje.
[dodaj cytat]

Popularne cytaty

Do tej książki nie dodano jeszcze ani jednego cytatu.
[dodaj temat]

Dyskusje o książce

Do tej książki nie założono jeszcze ani jednego tematu dyskusji.
[dodaj komentarz]

Komentarze czytelników

Do tej książki nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Komentarze użytkowników Facebooka

[edytuj informacje]O książce

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2000
ISBN: 83-7255-757-8
Ocena: -
Liczba głosów: -
Oceń tę książkę:

Kto dodał książkę do bazy?

Dodał: dona
27 VII 2010 (ponad 14 lat temu)

[edytuj tagi]Tagi

Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo:

Czytelnicy

Pokaż osoby, które tę książkę:

Przeczytały Planują przeczytać
Lubią Teraz czytają