Kup książkę [edytuj książkę]

Krawędzie czasu

Przyszłam do mojej przyjaciółki jak zwykle punktualnie, ale ona jak zwykle nie była gotowa. Rozmawiała jeszcze z ostatnią pacjentką. – Zaczekam w przedpokoju – zaproponowałam. – Nie ma potrzeby. Właśnie kończymy – powiedziała Danuta. – Wejdź przedstawię ci pewną młodą osobę. W pokoju, który w niewielkim mieszkaniu pani doktor pełnił funkcję również gabinetu psychia-trycznego, zastałam dziewczynę tak nijaką, że trudno ją w ogóle opisać. Szaro-blond włosy otaczały także szarą twarz. Drobne rysy były rozmazane, pozbawione cienia indywidualności. Podała mi rękę miękkością przypominającą łapę kota. Przedstawiła się tak cicho, że usłyszałam tylko imię. Było dźwięczne i jakoś nie pasowało do osoby. Nie znałam wcześniej żadnej Bernadetty, ale byłam przeko-nana, że powinna wyglądać inaczej. – Pani jest tą... – dziewczyna z trudem próbowała wyksztusić z siebie słowa. – Tak, to właśnie ja pisuję o sztuce – pomogłam jej. – Bernadetta maluje – wtrąciła Danuta. – Chętnie zobaczę – powiedziałam bez zastanowienia, niemal natychmiast żałując wypowiedzia-nych pochopnie słów. Czyż nie mam dość zajęć? Po co oglądać wszystko, co ktokolwiek namaluje? Moja przyjaciółka jest naprawdę dobrym psychologiem. W mig zorientowała się w sytuacji i tak pokierowała rozmową, że nie musiałam dotrzymywać pochopnie danego słowa. Po wyjściu dziewczyny zapytałam o stan zdrowia Bernadetty, chociaż bez specjalnego zaintere-sowania. – Schizofrenia – odpowiedziała moja przyjaciółka – ale ona o tym na razie nie wie. W rozmo-wach używamy określenia: rozstrój nerwowy. – Wygląda raczej na osobę całkowicie pozbawioną systemu nerwowego. Czy coś tak nijakiego w ogóle potrafi utrzymać pędzel w ręku? – Mam tu jeden z jej obrazów. Wyciągnęła zza szafy niewielkie płótno bez ramy i ustawiła na sekretarzyku. Był to dziwny portret damy w kapeluszu, z kameą na szyi i bukiecikiem kwiatków w ręku – kwiatków, z których każdy miał twarzyczkę. Wstążka na kapeluszu kobiety była cała we wzorki. Kiedy im się lepiej przyjrzałam, zauważyłam, że są to oczy. Setki wpatrzonych we mnie oczu. – Dziwny – powiedziałam. – I znacznie lepszy, niż mogłabym się spodziewać, sądząc po wraże-niu, jakie robiła autorka. – Co do tego, czy obraz jest dobry, czy nie, wiesz z pewnością lepiej. Natomiast dziwny nie jest wcale, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Malowanie twarzy, a zwłaszcza oczu jest podręcznikowym niemal objawem schizofrenii. – Możesz ją wyleczyć? – nagle los Bernadetty przestał mi być obojętny. – Nie będzie to łatwe. Fragment

http://www.mtodd.pl/sklep/?p=productsMore&iProduct=3
http://www.mtodd.pl/sklep/?p=productsMore&iProduct=3

[edytuj opis]

Czytelnicy tej książki polecają

Niestety zbyt mało osób przeczytało tę książkę, aby móc polecić Ci inne publikacje.
[dodaj cytat]

Popularne cytaty

Do tej książki nie dodano jeszcze ani jednego cytatu.
[dodaj temat]

Dyskusje o książce

Do tej książki nie założono jeszcze ani jednego tematu dyskusji.
[dodaj komentarz]

Komentarze czytelników

Do tej książki nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Komentarze użytkowników Facebooka

[edytuj informacje]O książce

Wydawnictwo: POLTEXT
Rok wydania: 1991
ISBN: 83-85366-03-2
Ocena: -
Liczba głosów: -
Oceń tę książkę:

Kto dodał książkę do bazy?

Dodał: dona
20 VI 2010 (ponad 14 lat temu)

[edytuj tagi]Tagi

Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo:

Czytelnicy

Pokaż osoby, które tę książkę:

Przeczytały Planują przeczytać
Lubią Teraz czytają